sobota, 28 lutego 2015

ROZDZIAŁ 7

"To nie tak, żeby brać co dają,
  tylko ambitni na podium stają
  mierzyć wysoko i wierzyć w to mocno...
  nawet jak przegrasz
  ZOSTAJE CI GODNOŚĆ"


Kiedy się obudziłam Maćka nie było obok mnie. Przeciągnęłam się i niechętnie zgramoliłam z łóżka, wyszłam z pokoju  i udałam się w kierunku kuchni. Nigdy bym się nie spodziewała takiego widoku jaki mnie tam zastał. Mianowicie Maciek w samych bokserkach robiący jajecznice, jednocześnie tańczący do piosenki z radia i śpiewający do łyżki jak by była
mikrofonem. Próbowałam się powstrzymać od śmiechu gdyż chciałam jeszcze chwile pooglądać to jego "Show", ale kiedy Muzaj tanecznym krokiem robił obrót zauważył mnie a ja wybuchłam śmiechem. Maciek podrapał się po głowie i zawstydzony zapytał :
- Długo tak stoisz?
- Wystarczająco długo, żeby zobaczyć twój występ Maciusiu - Powiedziałam śmiejąc się.
- YYY to siadaj ja zaraz nakładam jajecznicę
Maciek był dalej nie co zmieszany. Ale po chwili na szczęście mu przeszło kiedy obiecałam, że nie powiem nikomu o sytuacji z dzisiejszego poranka. W pewnym momencie atakujący wypalił:
- Mam dla ciebie dzisiaj niespodziankę - zamurowało mnie na chwilkę ale zaraz się odezwałam.
- Co? Niespodziankę ? Dla mnie ?
- No przecież mówię...
- Ale jaką ? Z jakiej okazji?
- Bez okazji - puścił mi oczko - dowiesz się jeszcze dzisiaj. Mamy sobotę więc zawiozę cię do domu żeby twój tata się nie martwił i przyjadę po ciebie tak około 16:00. Pasuje?
- Pasuje- uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił mój gest. - A która jest teraz godzina?
- 11:23
- To idź się ubrać i zawieź mnie dobrze ?
Maciek tylko skinął głową, a po 20 minutach jego samochód zaparkował kilka domów dalej niż mój bo przecież "byłam u Kamy" więc dziwne by było gdyby Muzaj mnie odwoził. Pożegnałam się z atakującym i poszłam do domu.  Przywitałam się z tatą i chwilkę z nim porozmawiałam. Wypytywał się o mecz, jak go zniosłam i takie tam. Powiedziałam mu, że nie było tak źle i nie musi się o mnie martwić. Bo co mu miałam powiedzieć? Że spotkałam Mateusza? Że z nim rozmawiałam? Jak by się dowiedział pewnie znowu by mi załatwił wizytę u psychologa, bojąc się że znów zamknę się w sobie albo po prostu nawrzeszczał, że mam tego więcej nie robić.  Krótkiej wymianie zdań poszłam do swojego pokoju. Do 16:00 miałam mnóstwo czasu więc sprawdziłam Facebooka, ogarnęłam troszkę w pokoju i stwierdziłam, że idę czytać książkę już miałam się za nią "zabierać"gdy nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Kamy. Odebrałam.
- Dziewczyno ty nocowałaś u Muzaja!! Było coś pomiędzy wami? No opowiadaj co się tam zdarzyło!!!
- Może by tak cześć? - zaśmiałam się
- Cześć. A teraz mów. Przespałaś się z nim?!
- COO? Nie! Kama co ci strzeliło do głowy! - powiedziałam zdenerwowana - Po prostu po meczu spotkałam malinę....
- Coo? Kogo spotkałaś? Mów mi tu szybko.
- To daj mi dojść do słowa.
- Dobrze przepraszam już, już mów kochana.
- No to jak czekałam na Maćka pod szatnią usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam
Malinowskiego. Zczęliśmy rozmawiać. Powiedziałam mu dlaczego się przeprowadziłam, pytał się mnie czy jestem z Muzajem ja oczywiście zaprzeczyłam a on zaczął mi prawić morały na temat "otwórz się na miłość" potem wymieniliśmy
się numerami i obiecaliśmy sobie ,że pogadamy kiedyś na spokojnie. Powiem ci Kama, że brakowało mi go. To był mój najlepszy przyjaciel. No ale wracając. Muzaj widział jak wymieniam się numerami z Mateuszem i jak się z nim żegnam. No to stwierdziłam, że to czas aby mu powiedzieć. Pojechaliśmy do niego do mieszkania i opowiedziałam mu tę samą historię co tobie jakiś czas temu. Rozpłakałam się i ze zmęczenia zasnęłam. Cała historia.
- No nie źle. Jak się trzymasz?
- Jest dobrze - uśmiechnęłam się
- Ale tak w woli jasności...nic między wami nie było
- Kamila... ehhhh NIC A NIC.
- No a ja już myślałam, że wy w końcu się zejdziecie - powiedziała smutnym głosem
- O co wam z tym chodzi? Mu się tylko przyjaźnimy.
- Tak i oboje się w tej przyjaźni męczycie.
- Ja się w niczym nie mecze. Muzaja lubię tylko i nic więcej bo ja...- Kama nie dała mi dokończyć
- ...bo ja dalej kocham Kubę. Wiem ale Maćka też kochasz. O Kubie nigdy nie zapomnisz. Ale uwierz mi, że widać to, że ciebie i Muzaja do siebie ciągnie. A ty przemyśl to sobie.
Skończyłyśmy naszą rozmowę i chwilkę jeszcze myślałam nad słowami Kamili. Ona nie wie co ja czuje i nie ma racji. Nie można przecież kochać dwóch osób jednocześnie...To przecież jest niedorzeczne. Po moich rozmyślaniach spojrzałam na zegarek.
Kiedy zobaczyłam która godzina zaczęłam się zbierać. Mianowicie była 15:42 .
Zastanawiałam się co to za niespodzianka, bo nie miałam pojęcia jak się ubrać. W końcu zdecydowałam się na czarne leginsy i kremową tunikę na ramiączkach na to skórzana czarna kurtka i do tego białe trampki do kostek. Zastanawiałam się jeszcze co zrobić z włosami ale w końcu zdecydowałam się je spiąć w niedbałego koczka. Po tym byłam już gotowa do wyjścia. Chwilę po tym dostałam sms od Maćka w którym napisał, że czeka już na mnie pod domem.
Od razu zeszłam na dół i poinformowałam tatę, że wychodzę. Nie obyło się od pytań o której wrócę, z kom idę, gdzie idę i tym podobnych. Trochę nakłamałam tacie ale to takie małe drobne kłamstewka raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzą. Kiedy weszłam do samochodu przywitałam się z Maćkiem i przez chwilkę próbowałam się dowiedzieć gdzie jedziemy i bombardowałam go masą pytań,
ale on tylko się uśmiechał więc od razu zrezygnowałam. Przez całą podróż żadne z nas się więcej nie odezwało. Jedyne dźwięki wydobywały się z radia. Ja co chwila
zerkałam na Maćka a temu uśmiech nie schodził z twarzy. Po 20 Minutach jazdy Muzaj zaparkował pod Halą Energia. Nie ukrywam, że się bardzo zdziwiłam.
- Maciek, co my tu robimy?
- Zaraz się przekonasz -  Powiedział cały czas się uśmiechając -  chodź, pociągnął mnie za rękę.
Weszliśmy do środka i grzecznie przywitaliśmy się z panem Heniem który był ochroniarzem. Zatrzymaliśmy się pod szatnią aż w końcu Muzaj się odezwał.
- Wejdź do środka i przebierz się. - Nie zdążyłam się nawet zapytać w co się mam przebrać bo atakujący zniknął mi z oczu
za drzwiami hali. Weszłam do szatni tak jak nakazał i zobaczyłam, że na ławce leży torba. Podeszłam i otworzyłam ja a moim oczom ukazał się strój do siatkówki a mianowicie koszulka, spodenki, nakolanniki, i asics'y. Najdziwniejsze było to, że Muzaj trafił w mój rozmiar. Chwilę się jeszcze zastanawiałam dla czego on to robi. W sumie chciałam wyjść i zagrać,poczuć się tak jak kiedyś, ale jednak to chyba było coś co mi na to po prostu nie pozwalało. Po krótkiej walce z myślami postanowiłam jednak spróbować. Przebrałam się w strój, wyszłam z szatni i udałam się w kierunku sali. Kiedy weszłam Maciek się rozciągał.
- Coś cię księżniczko długo nie było - zaśmiał się
- Muzaj co ty kombinujesz? - zapytałam
- Jaaa? Nic a nic. Tylko trening. Po tym co usłyszałem chciałem ci zrobić niespodziankę, dużo przeszłaś a z tego co zauważyłem siatkówka była i nadal jest dla ciebie ważna więc pomyślałem, że chciałabyś może znowu poczuć jak to jest być na boisku.
- Nie wiem co powiedzieć. Maciek dziękuję ci. Jesteś wspaniałym przyjacielem. - I zawiesiłam się na szyi atakującego.
- Hahah dobra dobra - powiedział Maciek - ciekawe czy będziesz tak dziękować po treningu.
I z Muzajem zabraliśmy się do robienia rozgrzewki. Nie powiem byłam cholernie zmęczona ale szczęśliwa. Potem chwila na rozciągnięcie się a następnie zabraliśmy piłki. Myślałam, że na początku piłki będą mi uciekać i odbicia będą nieczyste, po prostu ,że zapomniałam jak się gra ale myliłam się. Takich rzeczy się nie zapomina, po chwili nawet zaczęłam plasować piłki Muzajowi a on mi. No i przyszedł czas na atak a potem zagrywkę. Z atakiem nie było tak źle
po kilku próbach udało mi się wić kilka na pradę niezłych "gwoździ", mimo że byłam przyjmującą atak miałam całkiem dobry...no i zagrywka. Poszłam za linię 9 metra a Muzaj ustawił się do przyjęcia. Nigdy nie serwowałam flotem i teraz też tak nie było. Podrzuciłam piłkę wyskoczyłam i posłałam bardzo mocny serw w kierunku atakującego, którego ten nie przyjął. Stał wryty patrząc na mnie a ja się tylko uśmiechnęłam i zaserwowałam jeszcze raz tym razem Maciek "przyjął"
piłkę w trybuny. Po kilku próbach w końcu mu się udało poprawnie przyjąć. Ja po tym naszym treningu wysiadałam. Poszłam po butelkę wody i siadłam na parkiecie a koło mnie pojawił się Muzaj.
- Dziewczyno ty grasz lepiej niż nie jeden facet. Serwy masz zabójcze a ataki wcale nie gorsze.
- EEE tam... to nic takiego.  - powiedziałam nieco speszona.
- hahaha dobre bardzo ... nic takiego? Nie umiałem tego przyjąć. Powiem tyle, szkoda, że zmarnował się taki talent.
- Może jeszcze nic straconego - powiedziałam śmiejąc się. - Dora teraz idziemy się przebrać a potem pójdźmy
do Mc w nagrodę na McFlurry? Co ty na to?
- Jestem za - powiedział Maciek śmiejąc się i zaczął mnie łaskotać
- Maciek hahahaha ja..już...nie umiem... oddychać..pójść - I nagle w trym momęcie drzwi do sali otwarły się Maciek przestał mnie łaskotać ale dalej na mnie siedział a w drzwiach pojawił się pan Henio. Lekko zmieszany zaczął się tłumaczyć
- Ja przepraszam ale..usłyszałem jakieś piski i chciałem zobaczyć co się dzieje. - I wyszedł a my zaczęliśmy się śmiać.
- To lepiej chodźmy się przebrać zajedźmy na te lody - powiedział Maciek ja tylko skinęłam głową na znak zgody i poszliśmy się przebrać. Po 20 minutach byliśmy już przebrani więc ruszyliśmy w kierunku McDonalda, kiedy byliśmy już tam kupiliśmy lody ja wzięłam standardowo McFlurra z KitKat'em i polewą czekoladową a atakujący z polewą karmelową oraz lionem, ze smakołykami wróciliśmy pod Energię gdyż Maciek tak zaparkował auto. Cały czas z atakującym rozmawialiśmy. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby pomiędzy nami panowała niezręczna cisza. W pewnym momęcie zadzwonił mój telefon, przeprosiłam Muzaja i odebrałam.
- Cześć kochana - odezwał się głos który od razu dopasowałam do Kamili
- No cześć
- Co robisz?
- Wracamy z Maćkiem z lodów i z treningu
- Z treningu? Musisz mi wszystko opowiedzieć a troszkę już się tego nazbierało, ale nie po to teraz dzwonie. Nawet dobrze się składa, że jesteście razem bo moi rodzice pojechali
gdzieś do opery nawiasem mówiąc straszne nuuudyy. No i mam wolną chatę więc pomyślałam, że może byście z Maćkiem przyszli bo my siedzimy tak z Kacprem i pomyśleliśmy, że fanie było by się spotkać.
- Zapytam tylko Muzaja i napiszę ci sms
- Okej to czekam
Po rozłączeniu się z Kamą przekazałam atakującemu słowa Kamili, a ten przystał na jej propozycje więc napisałam przyjaciółce sms, że za 20 minut będziemy u niej. Jak powiedziałam tak było po 20 minutach siedzieliśmy już u Kamy na kanapie śmiejąc się i rozmawiając i pijąc gorącą czekoladę, która była specjalnością mojej przyjaciółki. W pewnym momęcie dziewczyna wpadła na pomysł.
- Słuchajcie może zrobimy konkurs karaoke? Mam mikrofony i kilka płyt więc czemu nie? - Powiedziała dziewczyna
- Ja jestem za - powiedziałam - Jest tu osoba która zapewne chciała by się podzielić swoim talentem i może nawet nam
coś zatańczy - powiedziałam patrząc na Muzaja.
- Księżniczko... nie przeginaj - powiedział Maciek próbując zabrzmieć groźnie.
- Oj Maciuś... nie denerwuj się... kociaku, złość piękności szkodzi - powiedziałam ironicznie i z atakującym zaczęliśmy
 się śmiać.
- Chwila, chwila bo ja chyba nie jestem w temacie - powiedziała Kama - kociaku? księżniczko? Czy my z Kacprem czegoś
 nie wiemy - i karcąco pytającym spojrzeniem zmierzyła mnie i Maćka
- Cooooo? Nie Kama ty znowu swoje - powiedziałam - ehhh ty już nie zmądrzejesz - powiedziałam do przyjaciółki. Więcej już nie wracaliśmy do tematu "Julia + Maciek".
Wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Konkurs karaoke oczywiście wygrałam ja z Kamą ale chłopcy nie umieją przegrywać więc przez chwilę jak to stwierdzili "zarzucają fochem z przytupem i takim forever" ale długo tak nie wytrzymali. Potem jeszcze przez około godzinę zajmowaliśmy kanapę u Kamili  śmialiśmy się oraz rozmawialiśmy.. w Końcu stwierdziłam, że muszę wracać do domu a atakujący zaoferował się, że mnie podwiezie Kacper też stwierdził, że musi się
zbierać, więc pożegnaliśmy się z obojgiem i ruszyliśmy w drogę do mojego domu.
Znów przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się na przemian, gdy podjechaliśmy
pod mój dom pożegnałam się z Muzajem buziakiem w policzek i jeszcze raz podziękowałam mu  za dzisiejszy dzień. Wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę domu a ten w tym czasie odjechał z piskiem opon.

                                                                        ~*~
Cześć wszystkim! :) Zdecydowałam się na połączenie ze sobą 2 rozdziałów ze względu na to, że w przyszłym tygodniu będę miała za przeproszeniem urwanie dupy i niestety najprawdopodobniej nie wyrobię się z rozdziałem
A co do tego epizodu? Co myślicie?


4 komentarze:

  1. Świetny blog :-)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;-)
    Mam nadzieje ze Julka z Maćkiem beda razem bo pasują do siebie ;-)
    Pozdrawiam i życzę weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba i dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  2. Kamila dobrze gada! Też jestem za ''Julka + Maciek'' -idealne dopasowanie :D
    Awww *=* ''Księżniczka'', ''Kociak'' -tak seksownie, jaram się :3
    Weny :*
    Zapraszam do mnie na kolejny rozdział: walczycomilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń