środa, 4 lutego 2015

ROZDZIAŁ 3


"Jeżeli z czymś się borykasz, rozejrzyj się do okoła,
a zobaczysz, że wszyscy ludzie z czymś się borykają
i że dla nich jest to równie trudne jak dla ciebie"
~ NICHOLAS SPARKS



Kiedy weszłyśmy do hali od razu zaczęłyśmy poszukiwania naszych miejsc. Miałyśmy mały problem ze znalezieniem ich ale pan ochroniarz okazał się być tak miły, że pokazał nam je. Przez ten cały czas drżałam z nadmiaru emocji. Gdy usiadłyśmy na rozkładanych krzesełkach, mecz się zaczął. Na pierwszej przerwie technicznej Skra miała dużą przewagę nad zespołem z Kędzierzyna bo, aż 8 do 2 i taka utrzymała się do końca seta. Wygraliśmy cały set do 20. W następnym secie zaczęło się coś psuć. Gra bełchatowian niczym nie przypominała tej z poprzedniego seta. Niestety Skra przegrała do 17. Widziałam wzrok Kamili. Dziewczyna co chwila patrzała na mnie a ja starałam się nie
uronić łzy podczas meczu. W końcu nadszedł czas na 3 set który Nasza drużyna wygrała 25:21. Cały mecz padł łupem bełchatowian ostatniego seta wygrali 15:19. Gdy wychodziłyśmy z hali poczułam ulgę, tak jakby te wszystkie emocje mnie nagle opuściły. Nagle odezwała się Kamila:
- Julka mam pytanie...
- No mów
- Bo wiesz nie wiem kiedy następnym razem pojawię się na meczu a chciałabym wiesz...autografy i zdjęcia z siatkarzami. Ja wiem, że dla ciebie to już dużo ale mogłybyśmy chwilkę jeszcze zostać? - Spytała dziewczyna nieśmiele. Ja mimo, że nie miałam najmniejszej ochoty tam iść nie mogłam zawieść Kamili.
- Nie ma sprawy. Chodźmy.
Udałyśmy się pod wyjście z hali czekając na zawodników. Oczywiście nie mogło też zabraknąć innych kibiców i hotek... Nagle z szatni zaczęli wychodzić siatkarze. Kamila zawołała mnie, abym zrobiła jej zdjęcie z dzisiejszym MVP meczu czyli nikim innym jak Mariuszem Wlazłym. Kiedy chciałam do nich podejść poczułam ból w kolanie. Przybrałam sztuczny uśmiech na twarz i lekko kuśtykając podeszłam do Kamy wzięłam aparat i zrobiłam im zdjęcie. Oczywiście Kama zauważyła kiedy podchodziłam, że coś jest nie tak jednak ją zapewniłam,że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kiedy podeszłam bliżej drzwi nagle ktoś mnie popchnął a ja usłyszałam tylko krzyk jakiegoś mężczyzny:
- Ty jakaś nie normalna jesteś?
I w tym momencie ktoś przykucnął obok mnie. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam Maćka Muzaja.
- Wszystko w porządku? Coś cię boli? - spytał
- Nie wszystko jest w jak najlepszym porządku - Spróbowałam wstać niestety próba zakończyła się niepowodzeniem i od razu upadłam. Ból w kolanie był już prawie nie do zniesienia.
- Właśnie widzę jak jest w porządku - odezwał się atakujący. I w tej chwili podbiegła do nas Kamila.
- Boże Julka co ci się stało?
- Jakaś hotka mnie popchnęła, ale już jest w porządku i z nów spróbowałam wstać, ale wtedy znów upadłam. Wtedy odezwał się Maciek.
- Nie jest w porządku zabieram cię do naszego lekarza klubowego, i nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów - Maciek
wziął mnie na ręce i zaniósł mnie pod gabinet ich fizjo. Oczywiście Kama szła z nami bo innej opcji nie było. Atakujący otworzył drzwi a moim oczom ukazał się nie za wielki gabinet. Przy biurku siedział facet w średnim wieku. Kiedy podszedł do nas Muzaj streścił mu całą sytuacje.
- Więc co cię boli? - zapytał mężczyzna
- Prawe kolano.
- Czy miałaś jakiś uraz związany z tym kolanem?
- Tak. Doznałam kontuzji podczas grania w siatkówkę, rzepka się wysunęła w prawą stronę. Na szczęście obeszło się bez operacji. - Gdy doktor zbadał moje kolano założył mi opatrunek, kazał oszczędzać nogę a jutro stawić się w szpitalu
na szczegółowe badania. Podziękowałam panu za pomoc i przy pomocy Kamili wyszłam z sali i całą trójką udaliśmy się do wyjścia z hali.
- My to tak właściwie się jeszcze nie znamy - zaczął Maciek - Maciej Muzaj - i wyciągnął rękę najpierw w moją a potem Kamy stronę.
- Jestem Julia a to moja przyjaciółka Kamila miło mi. A teraz do zobaczenia bo my za chwilkę mamy autobus.
- Spokojnie odwiozę was. I nie chcę słyszeć żadnych wymówek.
My posłusznie wsiadłyśmy do samochodu i pokierowałyśmy Maćka pod mój dom. Gdy już dojechaliśmy wysiadłyśmy z kamą z samochodu
- Dziękuję ci - powiedziałam
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Możliwe - uśmiechnęłam się lekko. W raz z Kamilą pożegnałyśmy się z Maćkiem i poszłyśmy do mojego domu.
Gdy weszłyśmy zegarek wskazywał 20:30. Kamila zrobiła nam herbaty gdyż ja mam "zakaz chodzenia" i zaczęłyśmy rozmawiać. Oczywiście Kamila zaczęła mówić, że wpadłam Muzajowi w oko iwg. Nagle przypomniałam sobie, iż zostawiłam swój telefon w torebce, którą jest  w przedpokoju na półce. Poprosiłam dziewczynę aby mi go przyniosła. Kiedy ta wróciła
jej oczy przypominały pięcio złotówki. Położyła mi na stole telefon i jakąś karteczkę.Rozwinęłam ją i zaczęłam czytać.
666-***-321  mam nadzieję, że się odezwiesz ~  Maciek
Mój wyraz twarzy przypominał ten sam który miała przed chwilką Kamila.
- Dziewczyno - odezwała się - Czy ty wiesz co to jest ? Dostałaś Numer telefonu od siatkarza! Musisz do niego napisać!
- Nic nie muszę.
- Ale...
- Nie ma żądnego ale - Kamila nie drążyła więcej tego tematu. Chwilkę jeszcze pogadałyśmy a około 23:00 Kamila zaczęła się zbierać do domu. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do swojego pokoju. Byłam tak zmęczona, że położyłam się w ubraniach na łóżko. Mimo tego nie potrafiłam zasnąć biłam się z myślami czy napisać do niego czynie. W końcu zdecydowałam się. Przecież wypada mu jeszcze raz podziękować.


                               " Hej tu Julia  chciałam ci jeszcze raz
                                podziękować."

Odpowiedź nadeszła niemalże natychmiast.    

                               " Nie ma sprawy. Mam nadzieję że wszystko dobrze?"

                                "Tak. Zapomniałam ci przez to zamieszanie
                                po gratulować wygranego meczu."

                              "A dziękuję. Słuchaj może miała byś ochotę
                               się spotkać? Może jutro? "

Chwilkę się zastanawiałam. Nie byłam zachwycona jego propozycją zwłaszcza dla tego, że wolała bym nie mieć więcej
do czynienia z siatkarzami...ale nie mogę przecież popadać w paranoję i uciekać przed ludźmi. Po kilku (może kilkunastu)
minutach bicia się z własnymi myślami odpisałam mu...

                                   "W sumie to czemu nie :)"
   
                                  "To może jutro o 17:00. Na rynku jest taka
                                    kawiarenka "pod Arkadami"

                                   "To do jutra :) Dobranoc "

Napisałam. Nie byłam do końca przekonana czy dobrze zrobiłąm zgadzając się na to spotkanie
gdyż na razie nie chcę się angażować w żadną znajomość, bo mimo wszystko nadal tęsknię i KOCHAM Kubę.
Ale może jemu chodzi tylko o przyjacielskie spotkanie. Nie zadręczałam się dłużej rozmyśleniami i odpłynęłam do krainy snów.


                                                                      ~*~
I mamy rozdział 3. Co o tym sądzicie? Ocenę pozostawiam wam. Wszelka
krytyka mile widziana. Następny rozdział już
niebawem.

2 komentarze:

  1. A jednak Muzaj! Kurczę, nie
    trafiłam. Ale i tego siatkarza bardzo luubię! :D
    Świetny pomysł na zapoznanie Julki z Maćkiem, nie czytałam chyba jeszcze
    takiego początku znajomości :D
    Wszystko świetnie, ale staraj się nie pisać skrótów (iwg, cb, tb...) bo
    wiele osób tak pisze, a nie powinno się. W wiadomoościach prywatnych,
    komenatarzach itd. można, ale w takich oficjalnych i dłuższych
    wypowiedziach nie za bardzo wypada, szczególnie w
    opowiadaniach/książkach. Przynajmniej według mnie i kilku ludzi, których
    znam:)
    Weny :3

    OdpowiedzUsuń