"I spróbuję
Spróbuję Cię zatrzymać
z moimi rękami wokół twego serca
nawet jeśli miłość ma zamiar mnie zabić
Spróbuję..."
Z perspektywy Maćka:
Dzisiaj rano, kiedy się obudziłem zobaczyłem koło siebie Julkę dziewczyna taka bezbronna leżała wtulona w mój tors. Chwile przyglądałem się jej i bawiłem jej włosami, ale potem poszedłem zrobić dla nas śniadanie bo jak się księżniczka obudzi to pewnie będzie głodna. (Księżniczka...sam nie wiem skąd mi się to wzięło. Chyba dla tego, ze jak jest przy mnie czuję się jak rycerz na białym koniu który musi ją ochraniać przed wszelkim złem.) Włączyłem radio i zacząłem robić
jajecznice. W tym momencie z radia poleciała moja ulubiona piosenka więc trochę sobie "pośpiewałem i zatańczyłem" o ile w moim wykonaniu można to było nazwać tańcem i śpiewem. W każdym razie...kiedy się obdwróciłem zobaczyłem już nie umiejącą wytrzymać ze śmiechu Julkę. Trochę się speszyłem, ale śniadanie minęło nam ogólnie w miłej atmosferze.
Powiedziałem księżniczce ze mam dla niej niespodziankę, i że przyjadę po nią o 16.) Jestem ciekaw czy jej się spodoba. )Po śniadaniu odwiozłem ją do domu a sam pojechałem do galerii gdyż nie miałem co robić. Pochodziłem po sklepach a potem poszedłem do kawiarni na ciacho i kawę. O 15:30 pojechałem po Julkę i zawiozłem ją do hali... Po tym co powiedziała mi zeszłej nocy pomyślałem, że to czas żeby zapomniała o przeszłości więc zrobimy sobie taki nasz mały "trening". I tak też się stało. Byłem pod wrażeniem umiejętności Julki. Potem poszliśmy do McDonalda na lody, wracając
śmialiśmy się i rozmawialiśmy, aż w pewnym momencie rozdzwonił się telefon księżniczki. Kiedy skończyła rozmowę powiedziała mi, że dzwoniła Kama i pyta się nas czy byśmy do niej nie przyszli ja nie miałem nic przeciwko więc poszliśmy do auta i skierowaliśmy się pod dom Kamili. Wieczór minął nam bardzo miło, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Kiedy Julka powiedziała, że idzie do domu postanowiłem ją odwieźć. Pożegnaliśmy się z "państwem Piechockimi" i zawiozłem
dziewczynę do domu a potem sam pojechałem do swojego mieszkania. Kiedy już byłem w domu zjadłem kolacje, wziąłem prysznic i poszłem spać.
...
Rano obudził mnie dźwięk budzika. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i poszłem do kuchni zrobić sobie śniadanie. Po posiłku szybko spakowałem się na trening i wyszedłem z mieszkania. po 15 minutach byłem już pod halą Energia. Trening nie był ciężki, bo jutro mamy mecz wyjazdowy do Kędzierzyna-Koźla i trener nie chce żebyśmy byli przemęczeni dla tego trwał tylko półtorej godziny dzięki temu kończyliśmy o 12;30. Nie miałem ochoty iść jeszcze do domu i siedzeć samemu w czterech ścianach dla tego zagadałem do piechoczka.
- Ej stary, powiedz mi masz teraz czas?
- Jasne, a o co chodzi ?
- Wiesz nie chce mi się siedzieć samemu w domu... może byśmy skoczyli na obiad gdzieś na mieście?
- Pewnie. - Wsiedliśmy do mojego auta i pojechaliśmy na rynek. Zaparkowałem w jakiejś uliczce i udaliśmy się do pizzerii. Po drodze mijając jakieś kawiarenki. Jedna z nich przykuła moją uwagę. Mianowicie, przez szybę było widać kobietę i mężczyznę, bez problemu rozpoznałem, że to Julka i malina. Nie wyglądali jak para przyjaciół. Ciągle się śmiali i patrzeli sobie w oczy. Z transu wyrwał mnie głos Kacpra.
- Stary Idę i gadam jak najęty patrze a ciebie nie ma. Co ty odwalasz? - i w tym momęcie spojrzał w stronę kawiarenki. - AAAAA już wiem o co chodzi. Maciuś jest zazdrosny.
- Piechu...zastanów się zanim coś powiesz. Nie jestem zazdrosny, my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Ja po prostu się zastanawiam co Malina tu robi, w końcu z Jastrzębia do Bełchatowa nie jest 15 minut drogi.
- Tak, tak... bo ci uwierzę. Dobra chodź na tą pizze bo jestem głodny.
- Dobra chodź już.
Cały czas byłem jakby nie obecny. Ciągle myślałem o tym dlaczego Mateusz tu przyjechał i czy oni są razem.
Do obiadu wypiłem 8 piw i trochę mi się poprzekręcało( lekko to ujmując) w główce.
Z perspektywy Kacpra:
Odkąd Muzaj zobaczył Julkę w kawiarni z Mateuszem, jest nie obecny. Oczywiście ja zachowuję się jak gdyby nigdy nic. Z Maćkiem zamówiliśmy po pizzy(ja Margaritę a Muzaj wiejską) a do tego po małym piwku. Jednak u atakującego na jednym się nie skończyło. Pił jedno za drugim. Nie wiem co chciał tym osiągnąć, starałem się jak mogłem wypreswadować mu z głowy zamiar zakupienia kolejnego trunku ale na próżno. Przynajmniej dzisiaj nie mamy drugiego treningu,
bo nie łatwym zadaniem było by było podać jakiś konkretny powód dla którego Muzaj miał by zrezygnować z treningu przed meczowego zwłaszcza, że ma zagrać w wyjściowym składzie. W końcu się trochę zdenerwowałem i nerwowym i lekko podniesionym głosem powiedziałem:
- Nie pij już tyle... Muzaj...słyszysz mnie idioto?!
- Raz na jakiś czas można - powiedział prawie niezrozumiale
- Racja. Ale my jutro mamy mecz, a ty masz zagrać i to w pierwszym składzie.
Nie wiadomo czy oni są razem i czy on do niej akurat przyjechał... może się spotkali przez przypadek.
- To mnie nie obchodzi...co ona i on robią...my się tylko przyjaźnimy. - Nie miałem już z nim siły gadać, bo ta rozmowa nie doprowadziła by do nikąd. Ale pojawił się jeszcze jeden problem. Jak naszego Maciusia odstawić do domu. Ja przecież wypiłem jedno małe piwko do obiadu a o Muzaju już lepiej nie mówić, ten to już w ogóle dzisiaj nie będzie do niczego się nadawał. Ewentualnie może tylko narobić kłopotu. Więc po chwili przemyśleń w końcu zdecydowałem się wybrać numer
do Wojtka.
- Hej włodi... jest sprawa. Możesz przyjechać na rynek pod Margaritę*?
- Jasne a coś się stało?
- Jak przyjedziesz to ci wszystko wyjaśnię. - I rozłączyłem się. Po niecałych 20 minutach Wojtek podjechał pod pizzerię. Ja zapłaciłem za posiłek i wyprowadziłem Muzaja z restauracji( nie powiem nie było to łatwe) on chwiał się na nogach a mi ciężko było go wyprowadzić bo nie jestem wysoki a tu taki 2 metrowiec. Ale jakoś dałem sobie rade. Kiedy włodi nas zobaczył walnął tak zwanego face palma a potem podszedł i pomógł mi wpakować atakującego do samochodu. Nie pytał o nic tylko pojechaliśmy prosto do mieszkania Wojtka. Wprowadziliśmy Muzaja i położyliśmy do pokoju gościnnego a my siedliśmy na kanapę w salonie.
- No przynajmniej nie mamy dzisiaj popołudniowego treningu. Dobrze, że Falasca go odwołał. - powiedział włodi - No ale teraz mów co się Muzajowi stało. Pierwszy raz go widziałem w takim stanie. - Opowiedziałem Włodarczykowi sytuacje i to, że z Kamą stwierdziliśmy, iż Muzaj się zakochał w Julce i że do tej pory myśleliśmy, że ze wzajemnością ale teraz nie wiem co myśleć.
- To widać, że oni się kochają, a w tej przyjaźni się tylko męczą. Julka też go kocha i to widać a z Malinowskim to zapewne nic takiego. Jestem tego pewien. Oni z Maćkiem się pożerają wzrokiem, ale oboje myślą, że to drugie nie odwzajemni uczuć pierwszego. - POWIEDZIAŁ WŁODARCZYK!
- Włodi, cholera nie wiedziałem, że z ciebie taki filozof i romantyk hahahaha
- Szczerze to ja też nie...hahaha ale przynajmniej dobrze gadam - powiedział zadowolony z siebie Wojtek. - Wiesz... jak oni nie umieją sobie poradzić to trzeba będzie im trochę pomóc...bo ja na nich tak już dłużej nie mogę patrzeć!
- Nie wiem czy to dobry pomysł mieszać się w ich sprawy. - powiedziałem
- Czyli masz zamiar jeździć zawsze po niego jak tylko zobaczy Jule z innym facetem i się nawali w trzy dupy albo tłumaczył przed trenerem czemu nie przyszedł na trening? Bo ja nie mam zamiaru
- W sumie to masz racje. Ehhh on się nam nie wypłaci do końca życia
- Nie ma szans. Nie da rady. Ale w końcu od czego są przyjaciele.
~*~
Margarita* - Wymyślona nazwa pizzerii
Jak się podoba? Rozdział z perspektywy "facetów". Chciałam spróbować trochę urozmaicić opowiadanie i pokazać wam świat z perspektywy Maćka i Kacpra. Pojawia się też postać Wojtka Włodarczyka. :)
Oj Mzaj, Muzaj... Ty kretynie.
OdpowiedzUsuńJak on może być taki głupi i ślepy, ja się pytam?! Przecież Julka go kocha! A z Maliną to pewnie nic takiego... Po prostu przyjaźń, niech już Maciek nie wymyśla jakichś głupot, tylko wyzna miłość Julce :D
zapraszam na: http://walczycomilosc.blogspot.com/ kolejny rozdział się pojawił :)
Niestety życie nie jest takie proste :(
UsuńJuż zabieram się do czytania :*
Piechocki i Włodarczyk swatkami ;-) zapowiada się ciekawie ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;-)
Mam nadzieje ze chłopaka uda się cos wskurac ;-)
Pozdrawiam i czekam na następny ;-)
Cieszę się Że się podoba :D
UsuńFajna taka perspektywa chłopaków. :D
OdpowiedzUsuńWłodi ma rację. To widać, że Julka i Maciek mają się ku sobie. Szkoda tylko, że żadne nie umie przyznać się do tego. Może Piechu z Wojtkiem wymyślą coś genialnego i uda im się połączyć ową dwójką. Już sobie ich wyobrażam w roli swatek. :D
Może to spotkanie Mateusza z nią było po prostu przypadkowe lub w relacjach czysto przyjacielskich.
Pozdrawiam, buziaki! ;*
No może może :)
Usuń