sobota, 21 marca 2015

ROZDZIAŁ 10

"Nie rozumiem, jak to się dzieję,
 że, kolejne warstwy naszego życia
 grzęzną pod następnymi. Nie wiem ile
 tak można wytrzymac. Kiedyś pewnie
 wszyscy wybuchniemy."


Z perspektywy Julki:

Po meczu napisałam sms'a do  Maćka z gratulacjami za zwycięstwo i MVP oraz, że przykro mi z powodu kontuzji. Zazwyczaj zawsze odpisywał na moje wiadomości, ale tym razem było inaczej. Pewnie nie chciał teraz z nikim rozmawiać i był na wszystkich wściekły, pomyślałam. Bardzo się o niego martwiłam. W końcu to był jeden z moich najlepszych przyjaciół. Postanowiłam, że jak skrzaty przyjadą do Bełchatowa to od razu do niego pójdę. Posiedziałyśmy z Kamą przy kubkach z herbatą . Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Ja nie miałam za bardzo humoru, chciałam tylko jak najszybciej być koło Maćka i go przytulić bo wiem,że kontuzje to w cale nie jest miła sprawa, bo przecież to był jeden z powodów przez które przestałam grać. W końcu przerwał nam dźwięk telefonu Kamy. Powiedziała, że Kacper już napisał, że wrócili i zaraz tu będzie. Postanowiłam poczekać na piecha, żeby mniej więcej zdał mi raport z tego jak się czuje Muzaj i co mu się dokładnie stało. Mimo iż chciałam do niego iść osobiście najpierw wolałam się trochę upewnić co mu jest aby potem nie walnąć jakiejś gafy, co u mnie dość często się zdarza. W końcu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Kama poderwała się z kanapy i jak strzała ruszyła w kierunku drzwi. Po chwili zobaczyłam piękny obrazek. Piechu niosący moją przyjaciółkę na rękach i całujący się. Tak właściwie to Kamila była uczepiona Kacpra nogami zaczepiła się o jego biodra ale kto by na to zwracał uwagę, cieszył i się sobą jakby co najmniej się nie widzieli z parę tygodni a nie kilka godzin. W końcu oderwali się od siebie, a piechu  się ze mną przywitał krótkim przytulasem (jak ja to zwykłam nazywać). W końcu zapytałam.
- Kacper? Jak się czuje Maciek - spuściłam głowę aby nie widział moich zaszklonych oczu. Znowu się o niego zaczęłam bać, jak on to zniesie.
- Nie najlepiej. Najpierw to a potem ta kontuzja. Jest wkurzony na cały świat.
- To? Co za to? - zapytałam podnosząc głowę i wbijając wzrok w Kacpra. Kama się tylko przyglądała naszej rozmowie.
- Nie ważne, może sam ci powie. - powiedział coś poddenerwowany. Czyżby się przez przypadek wygadał?
- Piechu przestań pieprzyć! Ważne.... jak zacząłeś to skończ a nie udawaj kretyna. - Prawie krzyczałam wypowiadając te słowa. Ten tylko wyciągną telefon, coś w nim wyszukał i podał mi komórkę. Na ekranie wyświetlił się dzisiejszy artykuł na temat mnie i Malinowskiego. Szybko zakryłam usta dłonią a oczy momentalnie przybrały kształt pięciozłotówek. Spojrzałam w stronę przyjaciółki pokazałam jej telefon
- Kama on myśli, że to prawda... - ona tylko na mnie spojrzała i przytuliła.- Piechu? O co on się tak właściwie wkurzył?
 To nie jest po pierwsze prawda, a nawet jeśli to o co chodzi?
- Julka, rusz głową! Przecież on jest zazdrosny. Ja nie rozumiem was, przyciągacie się jak magnesy ale,żadne się nie przyzna, że czuje coś do drugiego.  - powiedział lekko podirytowany.
- Mnie i Muzaja łączy tylko przyjaźń i nic więcej. - ucięłam temat. I natychmiast zerwałam się z kanapy.
- Gdzie idziesz? - Krzyknęła Kamila.
- Do Maćka, muszę wszystko wyjaśnić.
Jak strzała wybiegłam z mieszkania Michalik i szybkim krokiem zmierzałam na przystanek. Po 10 minutach siedziałam już w autobusie który miał mnie dowieść do mieszkania atakującego. Minuty dłużyły mi się nie miłosiernie. Kiedy w końcu opuściłam pojazd udałam się do mieszkania atakującego. "Wleciałam" po schodach i gdy znalazłam się na właściwym piętrze zadzwoniłam do drzwi z numerkiem 7. Po chwili drzwi otwarły się a w nich stanął Muzaj. Widocznie był zdziwiony,
że mnie widzi. Uchylił szerzej drzwi tym samym zapraszając mnie do środka. Niepewnie weszłam a ten pokuśtykał za mną. Postanowiłam nie zaczynać tematu artykułu puki sam go nie zacznie. Usiadłam na kanapie a obok mnie Muzaj. Między nami panowała niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.
- Gratuluje meczu i przykro mi z powodu kontuzji - powiedziałam
- Nie przejmuj się. Szybko wrócę do gry, i dziękuję. - znów cisza, nie była to ta z kategorii tych przyjemnych. Ona była przytłaczająca. W końcu Muzaj zaczął.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - od razu wiedziałam o co chodzi - przyjaciele sobie mówią takie rzeczy.
- Jeszcze się nie nauczyłeś, że media robią co chcą i wymyślają bzdury tylko dla sensacji? - zirytowana - jak możesz mnie posądzać o coś czego nawet nie -ma. I głucha cisza z jego strony. Nie chciałam być traktowana jak powietrze więc stwierdziłam, że najlepszą opcją będzie opuszczenie mieszkania atakującego i tak też zrobiłam. Wstałam z kanapy i ruszyłam do wyjścia, a on siedział dalej w tym samym miejscu. Zdenerwowana wróciłam do domu. Gdy chciałam udać się do swojego pokoju tata mnie zawołał.
- Tak? - zapytałam.
- Jak długo spotykasz się z Mateuszem?
- Ja się z nim nie spotykam... to tylko głupie plotki.
- Nie życzę sobie, żebyś się z nim widywała. - powiedział z tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Nie możesz..to mój przyjaciel!! Zawsze go lubiłeś co on ci zrobił?!! Od czasu wypadku nie znosisz go! - Nie wytrzymałam. Zaczęłam krzyczeć. Po prostu wpadłam w szał? - No co?
- Gdyby ci się nie przedłużył trening jechała byś w tym samochodzie!! - Po tych słowach stanęłam jak wryta.
- Juliś..ja nie chcę dla ciebie źle. Może zbyt ostro zareagowałem, ale gdybyś w tedy z nimi jechała.
- Ale to nie była jego wina. - powiedziałam już spokojnie.
- Wiem, ale i tak się martwię in martwić zawsze będę. Przepraszam. - Ja tylko do niego podeszłam
i wtuliłam się jak mała dziewczynką. - kocham cię tato.
- Ja też cię kocham słonko.

~ kilka dni później~
22 grudnia dzisiaj miała się odbyć klubowa wigilijka SKRY na którą zaprosił mnie Włodarczyk. Oczywiście poszliśmy jako przyjaciele. Włodiego dziewczyna musiała wcześniej wyjechać na święta do rodzinnego domu a ten nie miał z kim iść, więc pomogłam potrzebującemu. Założyłam na siebie białą sukienkę którą kupiłam dzień przed rozpoczęciem roku, do tego czarne
rajstopy i szpilki. Z Muzajem dalej nie rozmawiałam trochę bolało mnie, że przyjaciel mnie tak potraktował. Kiedy stałam przed lustrem dostałam sms "Już jestem. Możesz schodzić"
Wiadomość była od Włodarczyka. Zbiegłam szybko na dół a gdy tata mnie zobaczył tylko się uśmiechnął i powiedział, że wyglądam ślicznie. Ubrałam płaszczyk i wyszłam. Wsiadłam do samochodu Wojtka i się z nim przywitałam. On również pochwalił mój wygląd i ruszyliśmy w kierunku hali. Kiedy dojechaliśmy wysiedliśmy z auta i przyjmujący poprowadził mnie w stronę nieznanej mi części hali. Weszliśmy do "sali konferencyjnej" (taki widniał napis na drzwiach).
W pomieszczeniu były już bogato zastawione stoły nakryte białymi obrusami. Niektórzy zawodnicy byli już ze swoimi żonami, narzeczonymi,dziewczynami lub przyjaciółkami. Był już również Kacper z Kamilą. Od razu poszliśmy się przywitać i zajęliśmy miejsce koło pary. Zbliżała się godzina rozpoczęcia wigilijki klubowej więc prawie wszyscy byli już na
 miejscu. Niestety dalej nie umierałam wypatrzeć Muzaja pomyślałam, że jeszcze nie przyszedł. A w tym samym momencie drzwi do sali otwarły się a w nich stanął Maciek. Ale nie sam. U jego boku pojawiła się wytapetowana, szczupła blondyna o długich nogach i niebieskich oczach. Kiedy zobaczyłam jak prowadzi ją za rękę coś ukuło mnie w sercu. Nie wiedziałam dlaczego mój organizm zareagował na ten widok. Nagle odezwała się do mnie Kamila, która siedziała obok.
- Zabolało? - zapytała a w jej głosie nie było słychać żadnej ironii. Popatrzałam się tylko na nią i nic nie opowiedziałam. Nie miałam jakoś zbytnio humoru ale starałam się tego nie pokazywać i nie psuć bądź co bądź, świetnej atmosfery.

Z perspektywy Maćka:

Dzisiaj jest wigilijka klubowa. Postanowiłem iść ze starą znajomą która swego czasu się we mnie podkochiwała, ale bez wzajemności, nigdy nie pałałem nawet do Domy (bo tak miała na imię) sympatią . Chciałem tylko zrobić na złość takiej jednej kruchej brunetce. Nawet nie wiem czy księżniczka tam będzie bo na dobrą sprawę nic ją z klubem nie łączy. Może przyjść jedynie jako osoba towarzysząca któregoś z moich kolegów z drużyny i nie wiem czemu chciałem jej zrobić
na złość, bo to w końcu ja na nią naskoczyłem nie znając sytuacji, ale w tedy jak czytałem ten artykuł coś mnie złapało za serce. Oby tylko Dominika sobie nic nie opowiedziała i  nie robiła z nas pary bo potem będę musiał to odkręcić. O umówionej godzinę podjechałem pod Domę i razem zaczęliśmy zmierzać w kierunku Energii. Dziewczyna zamęczała mnie cały czas swoją osobą. Gęba jej się nie zamykała. Była po prostu irytująca, ale przy tym wszystkim trzeba powiedzieć, że jest bardzo ładna. Po zaparkowaniu samochodu weszliśmy do hali i skierowaliśmy się do sali konferencyjnej. Oczywiście spóźnieni. Jak bym ja mógł kiedykolwiek być na czas... Otwarłem drzwi i przepuściłem przez nie moją towarzyszkę. Od razu zauważyłem Julkę, przyszła z Wojtkiem. Kiedy zobaczyłem jej minę na mój widok i Domy od razu zacząłem żałować. W końcu się przyjaźnimy, to znaczy mam taką nadzieję. W każdym razie muszę ją przeprosić i to najlepiej jak najszybciej. Wigilijka minęła w bardzo miłej atmosferze, nawet Dominika się uspokoiła. Po uroczystości prezes
jeszcze raz życzył nam wesołych, zdrowych świąt i szczęśliwego nowego roku i rozjechaliśmy się wszyscy w swoją stronę. Najpierw odwiozłem do domu moja toważyszkę.
- Dzięki, że zgodziłaś się pójść. Do zobaczenia. - kiedy już chciałem odejść ona spróbowała mnie pocałować. Jednak ją szybko odepchnąłem. - co ty robisz- zapytałem oburzony
- No jak to. Ja myślałam, że ty...że my...
- Nie ma żadnych nas. Zaprosiłem cię tam tylko jako dobrą znajomą, nic więcej. Ja nic do ciebie nie czuję.
- Nic do mnie nie czujesz? hahaha uśmiałam się. Słuchaj Muzaj ze mną się nie zadziera, jeszcze mnie popamiętasz. - po tych słowach odwróciła się i poszła. Zdziwiony, wkurzony i rozbawiony jej groźbą oraz całą sytuacją pojechałem do swojego mieszkania. Szybki prysznic, kolacja i spać, bo ten dzień do przyjemnych nie należał.


                                                                       ~*~
No to tak trochę skłóciłam Maciusia i Julkę... proszę nie bic!
A co do rozdziału, co o tym sądzicie?

4 komentarze:

  1. Bić
    może nie będę, ale głodna to ja jestem:* Chyba, że pogodzisz w
    następnym rozdziale Maćka z Julką, to w tedy pozwolę Ci żyć w tym
    pięknym świecie, a nie w moim brzuchu :D
    Co do rozdziału, to biedny Muzaj :c Kontuzje dostał i to jeszcze w tedy,
    kiedy z Julką się pokłócił! Kurczę! Wszystko, co złe w jednym momencie
    mu się zwaliło na głowe! :/ Biedaczek!
    Pozdrawiam:*
    u mnie pojawiła się ósemeczka, także zapraszam:
    walczycomilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu niestety tak jest, jak się coś wali to już wszystko na raz..
      No a co będzie następnym rozdziale hmmm.. zobaczy się zobaczy :*
      Już zaglądam <3 I też pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Maciek i Julka mają się pogodzić. :D
    Wtedy podaruję Ci życie. :D
    Każdy już chyba zauważył, że oni coś do siebie czują. Ciekawe, kiedy Muzaj lub ona weźmie się za odwagę i wykona ten pierwszy krok. Coś czuję, że jeszcze to trochę potrwa.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się boję...a no się zobaczy co oni tam jeszcze zrobią :>
      Pozdrawiam :*

      Usuń