środa, 29 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 15


"Choćby nie wiem ile czasu
 upłynęło, nic bzdury w prawdę
 nie obróci"

Z perspektywy Maćka :

Ze snu obudził mnie budzik, no niestety, na trening trzeba iść. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Szybkie śniadanie, ubieranie, pakowanie i wychodzenie. Po 30 minutach byłem już na hali Energia. Od wczoraj myślę o Julce. Czemu ona musiała tyle wycierpieć? Jeszcze te urodziny Kuby dobiły ją już totalnie a ja już tak dłużej nie mogę. Gdy wczoraj zobaczyłem ją w deszczu na tej ławeczce, całą zapłakaną, coś chwyciło mnie za serce. Z głowy nie umiał mi wyjść ten niedoszły pocałunek z Jusią. Na całym treningu śmiałem się i robiłem chłopakom żarty.
- Ej...chodźcie Miguelowi krzyża przyklejmy! - powiedziałem do Kacpra i Wojtka a ci już podłapali temat. Plan taki, ja zagaduje naszego ukochanego coach'a a oni przyklejają. Oczywiście akcja zakończona sukcesem... inaczej być nie mogło. Trening tak nam minął trochę na wygłupianiu trochę na graniu, w końcu Falasca stwierdził, że na razie nie nadajemy się do niczego i mamy już iść do domu. Więc wszyscy pobiegliśmy w stronę szatni. W drodze do przebieralni dopadli mnie moi dwaj koledzy.
- Maciuś... co ty dzisiaj taki jakiś w humorze?
- A tak jakoś. A co nie można?
- No można można ale taki masz aż w nadmiarze dobry nastrój  - powiedział piechu - stało się coś o czym my - w tym momencie wskazał palcem na siebie i Wojtka - nie wiemy?
- Zapewniam was, że wszystko wiecie.
- To co panowie?! Wypad dzisiaj na piwko? - zapytał Wojtek
- OOOO jestem za! - Krzyknął piechu
- Sory chłopaki, ale odpadam. Julka dzisiaj gra swój pierwszy mecz z nowym zespołem i jeszcze trener jej powiedział, że ma grać w 1 składzie więc...
- OOOOO to ja mam w takim razie jeszcze lepszy pomysł! Wszyscy pójdziemy na ten mecz! Podejrzewam, że Kama i tak idzie - tu znacząco spojrzał na Kacpra Włodarczyk - To Ja mogę iść z Olą iii no i w sumie tyle !
- No i to mi pasuje  - zaśmiałem się.
Z chłopakami obgadaliśmy wszystko dokładnie i umówiliśmy się o 17:00 pod halą w której ma grać moja księżniczka. Pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domów. Po 15 minutach byłem w swoim mieszkaniu, w brzuchu mi burczało niemiłosiernie, więc jak to facet zamówiłem pizze, jakiś meczyk i czekałem na mój obiad. Po 30 minutach usłyszałem dzwonek do drzwi, wyciągnąłem z portfela należna sumę i otworzyłem drzwi.
- YYYYY Julka? Ty pizze rozwozisz? - Zapytałem zdziwiony
- Nie głuptasie hahaha spotkałam gościa od pizzy na korytarzu i powiedział, że idzie tutaj to przejęłam zamówienie.
- To powiem ci ze to wiele wyjaśnia
I oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Zjedliśmy przyniesiona przez Jusie pizze i siedzieliśmy na kanapie.
- Wiesz ja cię księżniczko nie wyganiam, ale czy nie powinnaś się szykować już na ten twój mecz?
- A..wiesz... nie idę.
- CO JAK TO NIE IDZIESZ?! - wrzasnąłem
- hahaha żarcik - i puściła tak zwane perskie oczko. Pożegnałem się z Julką i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Szybki prysznic i już bylem gotowy. Zakluczyłem mieszkanie i poszedłem do samochodu. Po 20 minutach byłem na miejscu, tam czekali już na mnie piechu z Kamą i włodi z Olą. Postaliśmy przed obiektem chwile i pogadaliśmy. Kiedy nadeszła odpowiednia godzina weszliśmy do środka i usiedliśmy na jakiś miejscach. Mecz już się zaczynał. Trenerzy wystawili już wyjściowe szóstki, moja księżniczka stała na lewym przyjęciu. Pierwszy gwizdek sędziego, piłka w grze. Drużynie Julki na początku nie szło dobrze. W końcu ich trener wziął czas przy wyniku 10:4, dał im kilka rad a te z nową energią wróciły na boisko i zaczęły odrabiać straty. Trzeba przyznać, że Julce szło świetnie. Przyjęcie miała dobre a i prawie wszystkie piłki, które dostawała kończyła. No i w taki oto sposób cały mecz padł łupem drużyny Julki. Dziewczyna szczęśliwa do nas podbiegła i się zaczęła tulić, pogratulowaliśmy jej świetnego meczu i powiedzieliśmy, że będziemy na nią czekać przed halą bo idziemy świętować! Po 20 minutach dziewczyna wyszła z obiektu i wszyscy udaliśmy się do jakiejś knajpki. Było zajebiście, oczywiście nie obyło się bez toastów sokiem (co jak co, ale ktoś jechać musiał). Po jakiś 3 godzinach zaczęliśmy się zbierać, nie dla tego, że byliśmy już zmęczeni, ani nie musieliśmy wracać, tylko po prostu zamykali już restaurację. Powiedziałem Julce, że odwiozę ją do domu bo muszę jeszcze z nią porozmawiać. Pożegnaliśmy się więc z reszta i wsiedliśmy do mojego samochodu. Jechaliśmy w ciszy dopóki nie dojechaliśmy pod dom Julki.
- No to o czym chciałeś ze mną pogadać? T może wejdź... pogadamy. - powiedziała
- Nie...to zajmie tylko chwilkę!
- No to słucham ja ciebie słonko  - zaśmiała się
- Bo...zakochałem się - wypaliłem a z twarzy Julki znikł uśmiech
- Jak to się zakochałeś? - zapytała z lekką nutką pretensji w głosie
- No normalnie...nigdy nie byłaś zakochana? No i tu zaczyna się twoja rola. Poznałem ją jakiś czas temu. Często się widujemy, jest dla mnie bardzo ważna i w jakiś wyjątkowy sposób chciał bym jej to powiedzieć.
- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytała groźnie
- Poszłabyś ze mną na taka próbną kolację i no ogólnie...wiesz. - widziałem, że nie jest tak do końca zadowolona z tego pomysłu. - No Julka nie daj się prosić! BŁAGAM CIĘ SERIO JEST TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE! No jesteśmy przyjaciółmi czy nie?
- Ehh no dobra... bądź po mnie jutro o 19... pa - Poszła i nawet się nie pożegnała widziałem tylko jak zatrzaskuje za sobą drzwi, nie miałem pojęcia o co ona się tak zdenerwowała.


                                                                             ~*~
Wiem wiem wszystko wiem... rozdział krótki, dodany z opóźnieniem i do tego taki se... PRZEPRASZAM WAS ZA TO!! Ale mam nadzieję, że zrozumiecie...ogólnie rozdziały teraz będą jakoś nie regularnie dodawane ze względu na brak czasu! I PROSZĘ KOMENTUJCIE
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!

4 komentarze:

  1. oj, MAciuś wszystko zwalił, znowu! Tylko niech nie idzie pić, bo to skandal będzie!
    Julka perfidnie coś czuje do Maćka, a ten ją tak wkręca! a to przecież wiadome, że o niej mówi i to tylko podstęp był, by ją zaprosić gdzieś!
    Buziaki :*
    PS. Zapraszam do mnie na: http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PFFF aż taka przewidywalna jestem? Serio!? Ehhh trzeba się z tym jakoś pogodzić... i już lecę czytać :*

      Usuń