"Anioły są wśród nas
Czasem siadają na ziemi
Składają skrzydła
I płaczą
Pragną tak jak ludzie
Kochać
Uśmiechają się
Chowając między palcami
Swe niebieskie łzy
Ukrywają siebie
Anioły są wśród nas
Czasem niewidoczne dla oka
Wyczuwalne dla serca.
Ale ty nie musisz się martwić bo my wciąż pamiętamy
i nigdy nie zapomnimy"
Z perspektywy Kuby:
Codziennie stałem koło niej, byłem przy niej. Kiedy kładła się spać ja kładłem się koło niej, przytulałem i wpatrywałem jak w obrazek, kiedy budziła się rano, kiedy była w szkole, kiedy jadła, wychodziła, kiedy płakała, śmiała się (tych chwil nie było zbyt wiele a z tego co zauważyłem uśmiech na jej twarz udawało się sprowokować tylko jednemu osobnikowi, który reprezentuje żółto-czarne barwy), uczyła. Przy najbanalniejszych czynnościach. Codziennie przy niej.. codzienne wpatrywanie się w jej smutne oczy pozbawione blasku, twarz która nie jest roześmiana jak kiedyś. Codzienne wyrzuty sumienia... bo przecież gdyby nie ten cholerny wypadek bylibyśmy dalej razem, ona by przychodziła na moje mecze dając super kopa, ja na jej. Codziennie byśmy się widywali. Mógłbym poczuć smak jej malinowych ust, przytulić i chronić przed całym złem tego świata i nie wypuszczać. Teraz zostało mi tylko patrzeć na nią... być przy niej pomagać jej choć
ona i tak nie jest tego świadoma. Jej natomiast nie pozostało nic oprócz stosów wspólnych zdjęć i wspomnień...Ja dla niej istnieję już tylko w nich. Sprawiłem jej tyle bólu. Zostawiłem ją, nawet nie próbowałem walczyć.
***
- Nie jedzie z nami Julka? - zapytał Mateusz.
- Nie, trening jej się przedłużył.. dojedzie później autobusem
- Dobra to pakuj się do samochodu.
Jechaliśmy śmiejąc się ze wszystkiego jakbyśmy byli zjarani.. Malina zatrzymał się na czerwonym świetle. Przypomniała
mi się w tedy piosenka z przedszkola. "...czerwone światło stój, zielone światło idź na żółtym świetle przygotuj się właśnie tak ma być..." Zaczęliśmy ją śpiewać.. W końcu zielone
- Malina.. jest zielone rusz dupę..
- No już spokojnie, nie drzyj japy. - i ruszyliśmy
Nagle tir, krzyk krew ból..
Oddychało mi się co raz ciężej. Byłem przygnieciony jakimiś częściami, a Mateusz siedział w fotelu z rozbitą głową. Czułem, że zacząłem odpływać. Nie walczyłem z tym, poddałem się temu, zamknąłem oczy i odpłynąłem... później nie czułem już bólu, cierpienia. Czułem się wolny. Oglądałem całą akcje ratunkową jakby z boku. Kiedy zobaczyłem ją wybiegającą z autobusu dopiero zrozumiałem co jej zrobiłem...odszedłem bezpowrotnie, zostawiłem ją samą. Krzyczałem
- Ratujcie mnie do cholery a nie przykrywacie...jesteście lekarzami!! - ale nikt mnie nie słyszał głos odbijał się tylko w mojej głowie. Próbowałem odsłonić swoje ciało, ratować, ale każda rzecz jaką chciałem podnieć, złapać w ręce przenikała przez moje ciało... byłem bezradny.
***
Teraz mam wyrzuty sumienia... moja wina. Z mojej winy ona cierpi, przez mój egoizm zostawiła przyjaciół, Jastrzębie, siatkówkę. Teraz Jusia na nowo musi się nauczyć kochać, śmiać..ŻYĆ.. i mimo, że mnie tam nie ma pomogę jej.. Właściwie to nie ja.. Postawienie na jej drodze Muzaja było moim najlepszym pomysłem, tylko teraz Jusia musi otworzyć się na niego.
Na to już nie mam wypływu co ona czuje. Wiem tylko, że nie może być sama a ja już nie mogę patrzeć jak męczy się życiem. Chce żeby wróciła moja Julka. Leżałem tak patrząc jak słodko śpi, kiedy nagle na komórkę Jusi przyszedł sms który ją obudził. Na śpiąco wyciągnęła
telefon z pod poduszki i sprawdziła wiadomość. Kiedy patrzała się w ekran urządzenia uśmiechnęła się lekko i już wiedziałem kto jest nadawcą. Kiedy już przeczytała wiadomość zerwała się szybko z łóżka rzuciła telefon i poleciała do łazienki. Zaśmiałem się. Taką ją chciałbym widzieć już zawsze roztrzepaną, uśmiechniętą i szaloną. Zerknąłem na jej komórkę. Maciek napisał, że będzie za 40 minut i ma być gotowa bo ma dla niej niespodziankę.
*
Zgodnie z obietnicą, Muzaj był już po 40 minutach i jechali autem atakującego.
- Maaaaccciieeeekkk !!! Gdzie my jedziemy? - Jusia była bardzo zniecierpliwiona
- Już ci mówiłem, że to jest niespodzianka tak?
- No ale..
- Nie ma no ale.. Dowiesz się w swoim czasie - Muzaj wyraźnie się z nią droczył. Przez to wszystko przypomniały mi się nasze kłótnie.. cholernie chciał bym być teraz na miejscu atakującego, ale nie mogę. Cieszę się, że przynajmniej przy nim Julka zapomina o wszystkim.
- Nie, to nie. FOCH *
- Księżniczko, bez takich propozycji bo czuję się niezręcznie - Zaśmiał się. Julka spojrzała się tylko na niego z mordem w oczach i nie odezwała się do Maćka do końca drogi. Atakujący zaparkował pod jakimś budynkiem. Oboje wysiedli z samochodu i Muzaj z bagażnika wyciągnął jakąś torbę. Jusia popatrzała na niego pytającym wzrokiem. Ten tylko się uśmiechnął ruszył w kierunku drzwi do obiektu. Julka jednak dalej wstała w miejscu.
- Ruszysz się czy ja mam to zrobić?
- Nie pójdę nigdzie dopóki mi nie powiesz o co w tym chodzi! - Powiedziała Julka
- A udowodnić ci, że pójdziesz? - Maciek podszedł do niej i przewiesił ją sobie przez ramię.
- AAAAAAAAA MUZAJ JUŻ NIE ŻYJESZ! - Krzyczała ale zaraz potem zaniosła się śmiechem. Kiedy weszli do budynku Maciek kazał jej się przebrać i przyjść na salę. Julka nie wiele myśląc wykonała prośbę zawodnika Skry. Po 10 minutach była już gotowa i weszła na salę. Jej mina.. bezcenna kiedy zauważyła, że oprócz niej i Maćka jest jeszcze mężczyzna około czterdziestki i kilkanaście dziewczyn.
- OOO Ty musisz być Julka? - Podszedł do niej mężczyzna.
- YYY.. tak. Ja nie wiedziałam.. - przerwał jej
- Spokojnie wszystko wiem. Powiem krótko, słyszałem że jesteś bardzo dobra i jeśli dzisiaj na treningu pokażesz chociaż
część swoich możliwości oczywiście o ile chcesz.. dołączysz do drużyny a Julka stała chwile nie wierząc w to co słyszy.
- Dddobrze. - zaczęła się jąkać
- No to jeśli wszystko mamy już uzgodnione to leć i zacznij się rozgrzewać.
Julka była można rzec w siódmym niebie... mimo długiej przerwy radziła sobie świetnie. Złapała dobry kontakt z dziewczynami z drużyny a co najważniejsze pokazała trenerowi na co ją stać. Inaczej być nie mogło...Jusia została przyjęta do drużyny. Po całym treningu poszła się przebrać do szatni a na nią czekał atakujący. Widać było, że jest z niej dumny i że ona dla niego wiele znaczy.
- Dziękuję!! - Zaczęła krzyczeć Julka jak tylko wyszła....wyszła, żeby tylko. Wyleciała jak z proca z szatni.
- Nie ma za co. To ty odwaliłaś kawał dobrej roboty. Bardzo zmęczona? - zapytał.
- Wręcz przeciwnie! Roznosi mnie!!
- W takim razie co pani powie hmmm... na mały wypad na miasto? do klubu? z Kamą? Kacprem? Włodarczykiem i jego dziewczyną?
- hmmm kusząca propozycja.
- No więc jak będzie? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Hells door?
- Mnie pasuje. Trzeba teraz poinformować resztę - i uśmiechnął się się do niej. I znów to uczucie...zazdrość? Mimo
wszystko ona zasługuje na szczęście, a Maciek może jej je zapewnić.
*
Kamila szykowała się od dobrych dwóch godzin. Jak zawsze najwięcej czasu jej zajęło wybranie odpowiedniej sukienki. Zaśmiałem się pod nosem widząc ją stojącą przed szafą i nie wiedzącą co ma na siebie włożyć. W końcu po wszystkim wyglądała ślicznie. Brązowe loki sięgające jej za łopatki, kobaltowa sukienka bez ramiączek, do kolan z nie co przedłużonym tyłem i do tego czarne szpilki. Nie można było od niej oderwać wzroku. Wyglądała jak bogini. Punktualnie o czasie przyjechał po nią Maciek. Zeszła na dół tata pochwalił jej wygląd, życzył dobrej zabawy i kazał wrócić przed
01:00. Julka pożegnała się z tatą i wyszła. W samochodzie czekał już na nią Muzaj i para przyjaciół. Atakujący kiedy ją zobaczył, zaniemówił. Jego serce zaczęło bić szybciej, oddech stał się nie równomierny a oczy rozbłysły jak tysiące gwiazd. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła a Kacper z Kamą wysyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- A gdzie jest włodi i Ola? - zwróciła się do atakującego ale ten nie był w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa...
- Spotkamy się z nimi pod klubem - odpowiedział z Maćka piechu
- yyyyy tak tak.. - powiedział Maciek, a Kama z Kacprem zaczęli się śmiać. Po 20 minutach cała 6 bawiła się już w dyskotece. Julka poszła do baru, usiadła na jednym z krzeseł i zamówiła cole. W tedy przysiadł się do niej wysoki brunet o jasnej karnacji i zielonych oczach.
- Witam piękną panią - zaczął. Mogę śmiało powiedzieć, że ten typ mi się nie spodobał, do tego był od Jusi sporo starszy.
- YYY cześć- odparła nie co nieśmiale
- Postawić ci drinka?
- Ja nie piję..
- hmm no to w takim razie czy mogę prosić do tańca? - Jusia nie chętnie ale się zgodziła. Kiedy weszli na parkiet mężczyzna przysunął ją do siebie tak mocno, że nie można by było wcisnąć pomiędzy nimi nawet kartki. Widać było zmieszanie na twarzy Julki. Zaczęli tańczyć o ile to można tak nazwać. Wyglądało to jakby ten facet miał zamiar wziąć ją na tym parkiecie bez żadnych oporów. Dziewczyna na początku się czuła nieswojo i można było to wyczytać z jej rysów twarzy, ale potem zaczęła co raz bardziej się rozluźniać. Nie dowierzałem własnym oczom. Gdzie do jasnej cholery jest
Muzaj!? Podszedłem do niego, stał pod ścianą i przyglądał się tańczącej parze. Widać było, że aż kipiał ze złości. Po chwili podeszła do niego Kamila.
- Maciek? Gdzie jest Julka? - ten nic nie odpowiedział tylko wskazał na parkiet - o matko. Kto to?
- Nie wiem.. - odpowiedział starając się aby jego głos zabrzmiał jak najbardziej neutralnie.
- Czemu tam nie pójdziesz?
- Po co? I co bym powiedział? Odwal się od niej, bo to ja ją kocham, tylko ja mogę z nią tak tańczyć, flirtować !? - powiedział na jednym wydechu, Kamila patrzała się na niego ze zdziwieniem,
ale również zadowoleniem.(?) - Czy ja to...
- Tak powiedziałeś..ale jest jeden problem. - Maciek popatrzał na Kamę zaskoczony i smutny za razem. - Ty musisz to powiedzieć jej, a nie mnie. I atakujący znów spojrzał na tańczącą parę. Byłem strasznie zadowolony z takiego obrotu akcji.
~*~
I jak? Mi osobiście ten rozdział się w miarę podoba. A wam?
FOCH* - Fachowe Obciąganie Ch*ja. Takie nie ładne sformułowanie...no ale nie mogłam się powstrzymać :>
Jejku... Ta perspektywa... Po prostu się popłakałam, co u mnie rzadko się zdarza podczas czytania rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJuż lubię tego Kubę! :D Taki Anioł Stróż Julki :3
Dawaj dalej :*
Nie wiem czy wiesz, ale pewnie nie wiesz, ale nominowałam Cię do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://walczycomilosc.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html =D
Buziaki:*
Nie sądziłam, że ten rozdział się komuś tak spodoba :D
UsuńI jejkuu bardzo dziękuję za nominację!!! :*** jak o niej przeczytałam to normalnie uśmiech mi z twarzy nie schodził <3