niedziela, 19 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 14

"Nie umarł ten, kto trwa
w pamięci żywych"


Święta, święta i po świętach. Koniec leniuchowania, trzeba w końcu się zacząć edukować więc równo o godzinie 8:00 pojawiłyśmy się z Kamilą w gmachu szkoły. Jako pierwszą mieliśmy matmę. Ehhh pięknie się zaczyna dzień... Na tej lekcji siedziałam z Natanem. Nauczycielka mówiła coś na temat liczby pi, kuli i tym podobne. Wyłączyłam się jakoś na początku lekcji. Wpatrywałam się tempo w jeden punkt, kiedy ktoś podsunął mi jakąś karteczkę. Zdziwiona zaczęłam się rozglądać. Okazało się, że podrzucił mi ja mój kolega z ławki.
  "Co robimy z urodzinami Kamy? Masz jakiś pomysł?"
O matko... na śmierć zapomniałam, że dzisiaj jest 9 stycznia...jej 18 urodziny. Jak mogłam!?
 " Zapomniałam!!! :o "
" Wiesz mam dzisiaj wolną chatę, wiec możemy zrobić coś u mnie ;) "
" Super pomysł!! :D Ja ogarnę tort i może jakiegoś szampana i takie tam! Trzeba zaprosić ludzi i powiem Kacprowi, żeby ją czymś zajął :D"
"Dobra to ja zaproszę ekipę, jak chcesz to możesz zaprosić też tego Maćka ;) "
" No dobrze skoro tak mówisz... I dziękuję ci, że mi przypomniałeś. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie.."
" Nie przesadzaj ;>  Jak coś to będziemy na telefonie"
Gdy rozbrzmiał się dzwonek oznajmiający zakończenie lekcji wybiegłam z klasy jak poparzona. Postanowiłam urwać się dzisiaj ze szkoły. Rz na jakiś czas nie zaszkodzi a 18 urodziny ma się tylko raz! Z szafki wyciągnęłam swoje buty i kurtkę. Skórzane botki szybko wsunęłam na nogi a beżową kurtkę zarzuciłam na ramiona. Jakimś cudem udało mi się przejść koło woźnej niezauważona. Po wyjściu po za budynek szkoły od razu wykonałam telefon do Kacpra informując go o niespodziance dla Kamy. Pomysł bardzo mu się spodobał i powiedział, że pomoże nam zatrzymać dziewczynę tak długo jak się tylko da. Po rozmowie z libero skierowałam swoje kroki do bełchatowskiej galerii. Kompletnie nią miałam pomysłu co mogła bym kupić przyjaciółce, pustka! Chodziłam od jednego sklepu do drugiego, ale wszystko zaczęło mi się mieszać... za dużo wszystkiego. Oświeciło mnie! W końcu przypomniałam sobie, że Kamila zawsze mówiła, że jak skończy 18 lat to kupi sobie samochód a do kluczyków przyczepi złoty breloczek. Szybko pobiegłam do najbliższego jubilera i kazałam wygrawerować na breloku po jednej stronie imię "KAMILA" A po drugiej "FRIENDS FOREVER". No i jedną,ale za to najważniejszą, rzecz miałam z głowy! Teraz Jeszcze tort! Trochę się dzisiaj musiałam nabiegać, ale tak to jest. Kiedy weszłam do cukierni poczułam słodki zapach dzieciństwa. Na moje każde urodziny mama sama piekła tort. Zawsze był on czekoladowy z musem malinowym. Z zamyślenia wyrwała mnie ekspedienta.
- Mogę w czymś pomóc?
- AHH.. tak chciała bym kupić jakiś tor na 18 urodziny. Problem w tym, że ten tort miał by być na dzisiaj.
- No nie wiem.. wie panienka ile się piecze taki tort.
- To bardzo ważne... proszę!
- No niech będzie. Jakiś motyw ma być na torcie umieszczony? - zamyśliłam się chwilę
- Siatkówka, tak siatkówka.
- Niech panienka przyjdzie odebrać tort za 4 godziny.
Podziękowałam ładnie starszej pani i wyszłam z cukierni. Jeszcze tylko zostało mi kupienie balonów i tego typu ozdób. Na 18 nie mogło też zabraknąć alkoholu..ale jako, że nie jestem jeszcze pełnoletnia nie sprzedadzą mi. I w tym momencie wpadłam na pomysł. 13:26 jakieś 20 minut temu Maciek powinien skończyć już rehabilitacje. Wybrałam szybko numer do atakującego i czekałam aż odbierze. Pierwszy sygnał... drugi...trzeci...
- Halllo? - słodko przeciągnął literkę "l"
- Cześć. Mam do ciebie interes!
- Czego dusza pragnie? - zapytał
- Jak wiesz Kama ma dzisiaj 18 urodziny, i pewnie jak wiesz zapomniałam, wiec pewnie jak już się domyślasz potrzebuję pomocy... - powiedziałam prawie na jednym wdechu.
- Haha spokojnie. A w czym mogę ci pomóc?
- To tak : Tort do odebrania około 17:00,  goście zaproszeni,  prezent też jest, balony i takie tam kupię więc spokojnie, ale no ja 18 jeszcze nie skończyłam i wiesz...
- Już się domyślam haha. Dobra gdzie jesteś? - zapytał
- Koło centrum.
- Będę za 15 minut - i się rozłączył
To właśnie w nim lubiłam. Nie zależnie o co bym go nie poprosiła i czy to był by normalny dzień czy środek nocy on zawsze przyjdzie i mi pomoże. Taki przyjaciel to skarb, ale właśnie...ja chciałam, żeby był kimś więcej.(?) Myśli kłębiły mi się w głowie. Więc na osłodę poszłam jeszcze szybko do lodziarni i kupiłam małego, śmietankowego, włoskiego loda. Co z tego, że jest zima a na dworze jest ujemna temperatura. Kiedy wróciłam pod galerię jedząc loda akurat na parking wjeżdżał Maciek. Kiedy wyszedł z auta od razu spotkałam się z jego surowym wzrokiem.
- Ty chyba jednak chcesz leżeć chora w łóżku z 40 stopniami...
- O jejku nic mi nie będzie... - powiedziałam najsłodszym głosem jakim tylko umiałam. Maciek tylko pokręcił głową a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Poszliśmy szybko do monopolowego i zrobiliśmy "zapasy". Skontatowałam się potem z Natanem i umówiliśmy się że za 30 minut spotkamy się pod jego domem. Kolega z ławki przesłał mi swój adres sms i pojechaliśmy tam razem z Maćkiem.

***
Kiedy kończyliśmy z Maćkiem i Natanem dekorować jego dom zaczęli się schodzić pierwsi goście. Wszystkich witałam i zapraszałam do środka...wiem, że nie powinnam bo to nie mój dom no ale Natan kazał mi się czuć jak u siebie no więc no. Kiedy raczej wszyscy byli napisałam Kacprowi sms, że może już przyjść z Kamilą. Nie długo potem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Wszyscy cicho i chować się! - Wszyscy posłuchali mojego polecenia i znaleźli prze rożne kryjówki. Ja szybko jeszcze wszystko sprawdziłam i poszłam otworzyć drzwi. Mina Kamili kiedy mnie zobaczyła...bezcenna!!
- Yyyyy...Jula?! Co ty robisz w domu Natana? I czemu dzisiaj zwiałaś ze szkoły musiałam cie tłumaczyć...nie wiedząc gdzie jesteś!
- Spokojnie.. hahah uspokój się i właź! - Dziewczyna weszła niepewnie a za nią Kacper.
- Nooo to dowiem się o co chodzi? -  Zapytała powoli kierując się w stronę salonu.
- No po prostu my musimy ci coś powiedzieć!
- My? - zdziwiła się dziewczyna, po czym prawie nam nie zeszła gdy wszyscy wyskoczyli ze swoich kryjówek krzycząc "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO" Widać, że Kama była w nie małym szoku! Wszyscy składali jej życzenia no i w końcu przyszła moja kolej...Popłakałyśmy się obie i wyściskałyśmy za wszystkie czasy. Mój prezent jej się bardzo spodobał. Po tych wszystkich czułościach przyszedł czas na zabawę. Alkohol lał się strumieniami. Wszyscy tańczyli i śmiali się. No czego nie mogę powiedzieć o Muzaju... No chłopaczyna zalał się w trupa, no i kto musiał się nim zająć? Oczywiście Jusia, bo jak by było inaczej. Zaprowadziłam chłopaka na górę do pierwszego lepszego pokoju i położyłam na łóżko. Maciek bełkotał coś jeszcze pod nosem, ale już go nie słuchałam. Zamknęłam drzwi do pokoju i zeszłam na dół i popłynęłam w wir zabawy.

***
(5 dni po urodzinach)

Z perspektywy Kamili:

Julka od samego rana nie pojawiła się w szkole, nie dawała znaku życia a jej telefon był wyłączony. Nie wiedziałam co się dzieje z moją przyjaciółką więc zadzwoniłam do Maćka czy on może ma informacje, co się dzieje z Julką. Niestety on tez nic nie wiedział, ale kiedy z nim rozmawiałam był zdezorientowany i wystraszony. Powiedział, że pojedzie do Julki do domu i dowie się co się dzieje i potem mi powie. Przystałam na propozycje  atakującego i starałam się skupić na lekcjach.

Z perspektywy Maćka:

Telefon Kamy mnie strasznie zaniepokoił. Wystraszony od razu wsiadłem w samochód i pojechałem do domu Julki. Jadąc złamałem chyba wszystkie przepisy drogowe i po niecałych 10 minutach parkowałem pod domem dziewczyny. Drzwi otworzył mi jej tata.
- Dzień dobry panu. Jest może Julka, od samego rana ani ja ani Kamila nie możemy się z nią skontaktować. - wyrzuciłem na jednym wdechu
- Ale Julka jest w Jastrzębiu...- przez chwile przetwarzałem tę informacje
- Jak to w Jastrzębiu?
- Dzisiaj są urodziny Kuby no i ona... - Powiedział niepewnie. Podziękowałem tacie Julki za informacje, napisałem Kamie wiadomość i ruszyłem w drogę do Jastrzębia.

Z perspektywy Julki:

Siedziałam tam od rana, przy nim, mojej pierwszej miłości, przy człowieku którego kochałam, a może nawet dalej kocham? Sama już pogubiłam się w swoich uczuciach. Siedziałam na ławeczce przed miejscem jego pochówku. Tak wiele chciałabym mu powiedzieć, poradzić się, ale nie mogę, jego już tu nie ma, nie ma go ze mną. Wiecie jak się czułam? Nie macie pojęcia. Nikt kto przez to nie przeszedł nie wie jak to jest kiedy stoi się nad grobem swojej drugiej połówki. Osoby, z którą miało się spędzić resztę życia. Siedziałam bezsilna na tej cholernej ławeczce i patrzyłam się na nagrobek i napis " Nie umarł ten, kto trwa w pamięci żywych. Kuba, nigdy nie zapomnimy" łzy ciekły mi po policzkach a do tego zaczął padać jeszcze deszcz. Siedziałam i płakałam, nic więcej nie mogłam zrobić. Ta cholerna bezsilność. Nagle poczułam jak ktoś kładzie mi coś na ramionach, odwróciłam się i natknęła się na zatroskaną twarz Muzaja. Chciałam zapytać się skąd on się tu wziął ale najwidoczniej wiedział o co mi chodzi.
- Twój tata mi powiedział. Mogę tu z tobą posiedzieć? - zapytał a ja pokiwałam lekko głową na znak zgody. Siedzieliśmy oboje w deszczu, przemoknięci a przez moje myśli przewijały się tysiące myśli. Czy można kochać dwie osoby? Wciąż nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. Wiem, że czuję coś do atakującego, ale w dalszym ciągu nie wiem jak to określić. Kuba błagam pomóż mi bo nie wiem co robić! I po raz kolejny tego dnia wybuchłam niepohamowanym płaczem. Muzaj przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Nie płacz księżniczko, on dalej jest przy tobie i zawsze będzie, jestem tego pewien.


                                                                                ~*~

No ja was mordki bardzo przepraszam, ale nie wyrabiam się...zapasy rozdziałów się skończyły a do tego brak czasu "sezon poprawkowy uważam z otwarty" no przynajmniej mój się już zaczął no i ciężko mi się ze wszystkim wyrobić...Rozdziały postaram się dodawać w miarę regularnie ale nic nie obiecuję... Jeszcze raz wam przepraszam...Ten epizod też nie jest super i ciężko mi się go pisało.. nie wiem moja wena mi gdzieś ciekła i nie wiem kiedy ma zamiar wrócić więc przepraszam też za to! :( AAA i jeszcze 1 rzecz jak wiadomo Kuba Popiwczak urodziny ma 17 kwietnia, ale na potrzeby bloga trochę tą datę zmieniłam ;)

8 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Tylko niech oni już sie zejdą. Zostałaś nominowana do Liebster Award http://jedenkrokwystarczydoszczescia.blogspot.com/ Szczegóły u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOjejku.. dziękuję <3 odpowiem na pytania tylko jak znajdę czas bo nie wyrabiam się teraz z niczym niestety :<

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły na moim blogu (http://always-with-you-love-dream.blogspot.com) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOJEEJKU *-* dziękuję! Teraz ledwo co się wyrabiam ale jak tyko znajdę czas to obiecuję, że odpowiem na pytania ;)

      Usuń
  3. Niespodzianka genialna! Też chciałabym mieć taką 18-mastkę jak moja imienniczka! :D Oczywiście.. Można było się domyśleć, że Muzaj się upije, bo to przecież siatkarz - prawie każdy jest zalany w trupa na imprezach, logiczne :D
    Kurde. Niech się Julka wreszcie ogarnie i niech zrozumie, że kocha Maćka, chociaż Kuba też jest dla niej ważny!
    Buziaki :*
    Zapraszam do mnie na 12! : http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha widzisz...ja wiem jakie imiona są najlepsze ;)
      O jeeejku to ja już lecę czytać <3

      Usuń