środa, 6 maja 2015

ROZDZIAŁ 16

"Miłość przychodzi, kiedy
 się jej nie spodziewasz,
 czasem puka do drzwi
a czasem włazi przez okno"


Ludzie ranią, bardziej niż cokolwiek. Biorąc do ręki metalową żyletkę i przejeżdżająca nią po swoim ciele nie zadasz sobie tak bolesnych ran jakie mogą zadać ludzie, na ciele rany się zagoją a w sercu mogą jedynie zasklepić, ale kiedyś i tak ktoś nie umyślnie, albo umyślnie otworzy je i zaczną krwawić na nowo...dlatego nasze serce jest tak kruche, delikatne. Każda rysa na nim może prowadzić do całkowitego rozsypania na kawałeczki a w raz z nim rozsypuje się też człowiek. Człowiek...niby najmądrzejszy gatunek...a jednak tak kruchy. Ale w końcu znajdzie się osoba, która poskleja złamane serce i nie pozwoli, żeby rany otwierały się na nowo...taki nasz ANIOŁ STRÓŻ!

 No to o czym chciałeś ze mną pogadać? T może wejdź... pogadamy. - powiedziałam
- Nie...to zajmie tylko chwilkę!
- No to słucham ja ciebie słonko  - zaśmiałam się 
- Bo...zakochałem się - stałam jak wryta, jego słowa nie mogły do mnie dotrzeć, odbijały się w mojej głowie "zakochałem się"
- Jak to się zakochałeś? - zapytałam lekko zdenerwowana
- No normalnie...nigdy nie byłaś zakochana? No i tu zaczyna się twoja rola. Poznałem ją jakiś czas temu. Często się widujemy, jest dla mnie bardzo ważna i w jakiś wyjątkowy sposób chciał bym jej to powiedzieć.
- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam co raz bardziej poddenerwowana 
- Poszłabyś ze mną na taka próbną kolację i no ogólnie...wiesz. -nie byłam do końca przekonana, czy zdołam iść z nim na tę kolację i nie rozpłakać się? Udawać dobrą PRZYJACIÓŁKĘ? TYLKO PRZYJACIÓŁKĘ? Ale w sumie to moja wina, ja nie chciałam mu powiedzieć nic więc nie mogę go winić za to, że się zakochał. - No Julka nie daj się prosić! BŁAGAM CIĘ SERIO JEST TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE! No jesteśmy przyjaciółmi czy nie?
- Ehh no dobra... bądź po mnie jutro o 19... pa - Zgodziłam się...jako dobraPRZYJACIÓŁKA, pobiegłam do domu nawet nie żegnając się z nim. 
Wbiegłam do domu jak poparzona ściągnęłam buty i pobiegłam do swojego pokoju słyszałam jeszcze za sobą pokrzykiwania mojego ojca... zamknęłam drzwi mojego małego królestwa i osunęłam się po nich na dół zanosząc się płaczem.
- Julka, co się stało? - zapytał tata przez drzwi 
- Nic, odejdź chcę być sama proszę! - powiedziałam błagającym tonem.. w odpowiedzi usłyszałam tylko westchnięcie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać, chciałam przez moment płakać z innego powodu niż ON. Szybko pobiegłam do biurka i wyciągnęłam z szuflady srebrną temperówkę. Nożyczkami wykręciłam ostrze i przeciągnęłam w poprzek nadgarstka. Najpierw raz potem drugi, trzeci i tak dalej poleciało. Łzy spływały mi z oczu, czułam się fatalnie. Pomyślicie: " Idiotka, tnie się.. po co? Dla litości? Czy żeby się zabić?" Macie prawo, a ja wcale nie chciałam się zabić, nie myślałam o litości, chciałam po prostu poczuć inny ból niż ten, który zadał mi on. Po jakimś czasie krew przestała sączyć się z reki a ja zmęczona oddałam się Morfeuszowi.

Otworzyłam oczy, a jednak to nie był sen...spojrzałam na swoją rękę, ale zaraz odwróciłam wzrok, nie wyglądało to zbyt ciekawie, była sobota, godzina 11:04 a taty nie było w domu. Zostawił karteczkę, że musiał iść do pracy. Przyzwyczaiłam się już, że często nie ma go w domu, fakt brakuje mi go ale wszystko co robi, robi dla mnie, tak? Zjadłam śniadanie i włączyłam telewizor, jak to na kobietę w dołku przystało, pudło lodów i jakieś bezsensowne romansidła. Tym razem padło na "Pamiętnik", płakałam jak bóbr. kiedy skończył się film zadzwoniłam jeszcze na chwilkę do Kamili.
- HAAAALLLOO! hahahha przestań rozmawiam przez telefon - dało się usłyszeć jak szepce do kogoś, zapewne tym kimś był Kacper. Znów zaczęło mi się zbierać na płacz, ona miała kogoś, kogo kocha, z kim chciała by spędzić resztę życia...a ja? Miłość mojego życia właśnie planuje jak powiedzieć swojej wybrance serca, że ją kocha...
 - To ja wam może nie będę przeszkadzać. - powiedziałam smętnie.
- Nie nie przeszkadzasz, ale Juśka...co się dzieje? I nawet nie zaprzeczaj, słyszę, że coś jest nie tak!
- Kama zajmij się teraz Kacprem
- Kacper też pomoże...a jak nie chcesz, żeby tego słuchał to on pójdzie sprawdzić czy nie ma go w kuchni... prawda kochanie? - zapytała słodko Kama na co usłyszałam tylko "TAAAK"
- Ehhh no niech wam będzie...- I streściłam Kamili i Piechockiemu zdarzenia z wczorajszego wieczoru, pomijając oczywiście małe zajście z temperówką i popłakałam się im do słuchawki.
- Ja temu idiocie nogi z dupy powyrywam, co za chuj jebany.. - zaczął się złościć Kacper...
- Nie! Nie mieszajcie się w to. To jest tylko i wyłącznie moja wina. Zachowujcie się w stosunku do niego normalnie... proszę was! - Nie chętnie ale przyjaciele przytaknęli na moją prośbę. Porozmawiałam z nimi jeszcze chwilkę a potem poszłam się szykować na "romantyczną kolację z chłopakiem moich marzeń którego jakaś lafirynda owinęła sobie wokół palca". Może troszkę przydługawa nazwa, ale w pełni zasłużona. Poszłam do łazienki. Postawiłam dzisiaj na proste włosy (taka odmiana) , lekki makijaż i problem z ubraniem. Sukienki z krótkim rękawem nie założę, bo było by widać ślady wczorajszej nocy. Postawiłam więc na kremową sukienkę do połowy uda z długim rękawem do tego czarne rajstopy i botki na obcasie. Sama nie wiem po co się wystroiłam ... może miałam jeszcze nadzieję , że on zmieni zdanie i od tak jak za użyciem czarodziejskiej różdżki się we mnie zakocha? Kiedy napisał sms, że czeka już pod domem założyłam tylko mój płaszczyk wyszłam z domu i zakluczyła drzwi. Maciek jako dżentelmen otworzył mi drzwi do samochodu. Jechaliśmy w ciszy. Po jakiś 15 minutach Muzaj zaparkował auto pod jakąś restauracją. Weszliśmy a Maciek wziął mój płaszcz i odwiesił na wieszaku. Był taki szarmancki. Dziewczyna, której odda swoje serce będzie mega szczęściarą  w oczach znów zaczęły się pojawiać łzy, ale szybko i niezauważenie się "ogarnęłam" i przykleiłam na twarzy sztuczny uśmiech. Złożyliśmy zamówienia i czekaliśmy na nie rozmawiając. Jak zwykle moglibyśmy gadać bez końca, i o wszystkim. Wreszcie przynieśli nam nasze zamówienia, jedzenie po prostu rozpływało się w ustach! Po kolacji zamówiliśmy jeszcze deser, ten zjedliśmy w mgnieniu oka. Powiem tylko tyle, szefowi kuchni zależą się pokłony do samej ziemi! Około 21 opuściliśmy restaurację i poszliśmy na spacer. Bełchatów nocą jest na prawdę piękny. W końcu Muzaj przystanął zdziwiona popatrzyłam się na niego.
- A teraz najważniejsza rzecz. Jak mam jej to powiedzieć? - przełknęłam głośno ślinę w obawie co zaraz usłyszę.
- Ale co?
- To, że uwielbiam jej oczy, które błyszczą jak gwiazdy, że lubię gdy się śmieje, że jej dotyk wywołuje dreszcze na moim ciele. To, że kiedy się denerwuje robi taką słodką minę, gdy się zmęczy jej policzki przybierają kolor jasnego różu, że nie mogę odciągnąć wzroku od jej malinowych ust, że kiedy jej nie widzę, moje serce krwawi, że myślę o niej w każdej sekundzie dnia. To,że po prostu ją kocham.  - zatkało mnie... tak pięknie o niej mówił
- Właśnie tak...tylko teraz powiedz to samo jej. - powiedziałam
- Już nie muszę - zdziwiłam się
- Jak to?
- Bo właśnie jej o tym powiedziałem. - stałam nieruchomo przez dobrą chwilę a w mojej głowie huczały słowa "Własnie jej o tym powiedziałem" - Nie wiele myśląc wpiłam się w usta atakującego, na początku był trochę zdziwiony, ale potem zaczął oddawać pocałunki z zachłannością.
- Kocham cie Maciek - powiedziałam tuląc się do chłopaka
- Ja ciebie też Juliś
No to co księżniczko idziemy się gdzieś przejść? - pokiwałam tylko głową na znak zgody a kiedy Muzaj chciał złapać moja rękę ( tak mi się wydawało na początku), ale on dostrzegł smugi na moim ciele. Chwycił nadgarstek i dokładnie go obejrzał a potem spojrzał w moje oczy, widziałam w nich ból. Zrobiło mi się wstyd.
- Kochanie co to jest? Wyjaśnisz mi to? - zapytał łagodnym głosem
- Bo wczoraj jak mi powiedziałeś, że się zakochałeś ja chciałam poczuć coś innego niż ból rozpadającego się serca, przez chwilę mogłam zająć się czymś innym a to i tak mniej bolało niż tamte słowa... - On nie bacząc na nic znów zamknął mnie w swych silnych ramionach i wyszeptał
- Przepraszam księżniczko
- To nie jest twoja wina - przerwałam mu - raczej moja głupota - ale on chyba nie zamierzał mnie słuchać
- Przepraszam...i obiecuję ci, że już więcej nie zranię cię. Księżniczko przepraszam - głos mu się zaczął łamać  nic na to nie odpowiedziałam tylko po raz kolejny tego dnia wpiłam mu się w usta. I w końcu czułam się kochana!

                                                                            ~*~

Ahhh miłość kwitnie! Jak wam się podoba? Ja jestem w sumie zadowolona! :D
Cieszcie się ich szczęściem dopóki możecie! A tak z innej beczki! JASTRZĘBSKI WĘGIEL przegrał walkę o 3 miejsce ze SKRĄ BEŁCHATÓW! Moje 2 ulubione kluby mierzyły się ze sobą, jednak trochę bliższe mojemu sercu jest JASTRZĘBIE..więc ociupinkę ubolewam nad tym, że przegrali, ale brawa dla nich za walkę a skrzatom się to po prostu należało ! :D
No to ten teges ....
 CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! 
Do następnego:* 

5 komentarzy:

  1. Świetny <3 Nareszcie razem *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku! 8-* Jak uroczo się zrobiło! :D
    Więcej takich rozdziałów! (no może bez takich początków, bo normalnie znajdę i zabiję! Jak Julka mogła sobie to zrobić? ehh :/)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę dramatyzmu się przyda ;) haha

      Usuń
    2. Zapraszam na kolejny rozdział: http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

      Usuń