" Życie bywa kapryśne,
nie zawsze zwycięża ten,
kto ma rację"
Życie jest bardzo niesprawiedliwe, jednym daje nadzieje, a drugim ją zabiera. Czasem wydaje nam się, że już wystarczająco dużo przykrości nam się w życiu przytrafiło, że to już jest koniec i teraz będzie co raz lepiej. Nic bardziej mylnego. Życie jest nieprzewidywalne, pisze różne scenariusze. Kiedy wydaje nam się, że wychodzimy na prostą wszytko jeszcze bardziej się sypie. Często układamy w głowie plany co do naszej przyszłości, wiążemy je z poszczególnymi osobami, ale przecież Ludzie przychodzą i odchodzą. Czasem zostają kilka sekund, może minut, czasem kilka dni, lub miesięcy, może lata. Ale zawsze odchodzą. Tak na prawdę nie da się ułożyć idealnego planu na życie, ono go i tak zweryfikuje, a my musimy z pokorą przyjąć to co zgotował dla nas los.
Z perspektywy Maćka
Julka się nie odzywała od dwóch dni, więc postanowiłem po porannym treningu ją odwiedzić. Wiem, że nie ma za bardzo czasu, bo niby matura w tym roku, ale dla swojego chłopaka powinna znaleźć chwilkę. Siedziałem w szatni kiedy do pomieszczenia wszedł Piechocki.
- Siema stary - przywitałem się z libero
- Siema - odpowiedział - co robisz po treningu?
- Aaa pomyślałem sobie, że odwiedzę Julkę
- Właśnie kazała przekazać ci to, otwórz po treningu. - i podał mi białą kopertę. Zdziwiłem się. Niby czemu nie mogła mi o tym powiedzieć normalnie? Nie zastanawiałem się nad tym długo. Przebrałem się w strój treningowy i pobiegłem na halę. Miguel zrobił nam strasznie ciężki trening! Ledwo po nim doczłapaliśmy się do szatni przebrałem się i chciałem jak najszybciej wyjść i jechać do mojej księżniczki ale kiedy wychodziłem Kacper chwycił mnie za rękę, dziwiłem się.
- Zanim do niej pojedziesz, przeczytaj list. - Po czym odwrócił się i poszedł pod prysznic. Co takiego mogło być w tym liście? Cały czas mnie to zastanawiało. Piechu był strasznie poważny więc zaczynałem się powoli bać. Postanowiłem, że pojadę do domu i na spokojnie przeczytam zawartość koperty. Po 20 minutach siedziałem już w swoim mieszkaniu. Usiadłem na kanapie i wziąłem się za otwieranie koperty. W środku znajdował się list, od razu zacząłem czytać
"Maciek, nie myśl, że byłam kolejną laską lecąca na siatkarza,
sam wiesz, że to nie prawda. Kochałam cię całym sercem, dalej
kocham, ale to nie ma prawa bytu. Jesteśmy z dwóch różnych
światów. Potrzebujesz dziewczyny, która da ci szczęście, rodzinę
dom do którego będziesz chciał wracać, dzieci. Dla mnie to jeszcze
za szybko. Wyjeżdżam Maciek. Dostałam propozycje od świetnej uczelni.
Maturę napiszę już w tamtejszym liceum. Nie pytaj gdzie to jest, nikt i tak
ci nie powie. Nie załamuj się, to nie jest tego warte. Łączyło nas
uczucie. Ono z mojej strony było jak najbardziej prawdziwe, ale musimy
być realistami Maciek, to by nie wyszło, lepiej jest to skończyć teraz niż to miało by się rozpaść później, raniąc jeszcze bardziej. Zapomnij
o mnie, zapomnij o wspólnych chwilach, zapomnij o nas. Płacze pisząc ten list, bo wiem, że już nigdy więcej nie będzie dane się nam spotkać, nigdy nie poczuje smaku twoich ust, nigdy więcej nie wzniesiemy się razem na szczyty
rozkoszy, nigdy więcej nie obejmiesz mnie swoimi ramionami, nigdy nie
poczuję się bezpieczna. NIGDY WIĘCEJ. Wiem, że to co teraz pisze nie trzyma
się kupy. Kocham cie! Kocham cię! Kocham cię! Ale tak będzie lepiej
dla nas obojga, jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś, nie będziesz mnie szukać,
nie będziesz pytać o nic Kacpra ani Kamilę. Zapomnisz, wymażesz z pamięci.
Kocham cię i kochać będę
twoja Księżniczka.
Przeczytałem list i nie wierzyłem w to. Ona mnie zostawiła. Łzy mimowolnie cisnęły mi się do oczu. Moja Julka, księżniczka. Wytłumaczyła w liście dla czego ale ja i tak tego nie pojmuję. Nie proponowałem jej ślubu już jutro, nie kazałem do siebie wprowadzać, nie zabraniałem się uczyć, a mimo to ona mnie zostawiła. Nie mogłem dopuścić do siebie tej wiadomości. Kocham ją cholernie mocno, dla tego tak jak prosiła, nie będę jej szukał. Poszedłem do barku po coś mocniejszego. Wyciągnąłem "Finlandię" i wypiłem parę łyków. Nie potrzebowałem kieliszka. Siedziałem na kanapie użalając się nad sobą i płacząc na przemian kiedy usłyszałem szczęk kluczy w zamku a moim oczom ukazał się Piechu. Cholera, że dałem mu klucze.
- Stary, tak mi przykro.
- Zoostafila mnie - powiedziałem bełkocząc -Mmm..oja Juuleczka najkochańsza.
- Muzaj ale odstaw tą butelkę to ci w niczym nie pomoże, problemów nie rozwiąże, tylko może pogorszyć jeszcze sprawę! Kurwa co powiesz Falasce?
- Nic....a n..iech mje wywali. W dupie t..to mam. Tak!
Perspektywa Kacpra:
Kiedy zobaczyłem w jakim stanie jest Maciek, zacząłem żałować, że obiecaliśmy Julce nic mu nie mówić. Powinien wiedzieć, że najważniejsza dla niego osoba walczy teraz o życie. Powinien być przy niej a nie leżeć półprzytomny na kanapie. Nie wiedziałem co zrobić, więc zadzwoniłem do Kamy.
- Cześć kochanie, jesteś w szpitalu?
- Tak, a co się stało?
- Maciek przeczytał list, jest załamany i półprzytomny - powiedziałem
- Jak to półprzytomny?! - wrzasnęła Kamila
- Wypił cała butelkę czystej. Kamila, źle zrobiliśmy zgadzając się na ten poraniony pomysł. On powinien być przy niej, dawać jej nadzieję a nie upijać, a ona powinna mieć w nim wsparcie.
- Kacper ja już nie wiem co robić... Połóż go spać i idź do domu się ogarnąć, za półtorej godziny masz trening. Wytłumacz go jakoś przed trenerem.
- Postaram się. Pozdrów Julkę.
Zakończyłem połączenie. Kiedy odwróciłem się w stronę atakującego, ten już smacznie spał na kanapie. Przykryłem go tylko jakimś kocem i wyszedłem z mieszkania. Ciągle myślałem o tym, czemu ta dwójka nie może być w końcu szczęśliwa? Żadne z nich nie zasłużyło na to co ich spotyka.
Wracamy do Maćka
Ze snu obudził mnie kobiecy głos, na początku nie chciałem otwierać oczu, chciałem myśleć, że to Julka, że wróciła i że to był zwykły sen, niestety. myliłem się.
- Kama? Co ty tutaj robisz? - zapytałem zdezorientowany.
- Idź się umyć i jedziemy, tak być nie może.
~*~
No to ten teges, tak się porobiło... Jeszcze tylko 1 rozdział i Epilog... :( Mam nadzieję, że te wypociny u góry chociaż trochę się wam spodobają, bo ja nie jestem zbytnio zadowolona...
Wreszcie Kamila nie stoi z boku i ma zamiar działać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystko się jej powiedzie
czekam na następny
No Kama chce być wierna przyjaciółce, ale chce też jej pomóc... no :D
UsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńBo nie mogę się doczekać! <3
Świetne opowiadanie! ;*
Nie było mnie trochę a tu proszę jakie głupoty piszesz! Jak możesz ranić tak tę dwójkę? :///
OdpowiedzUsuńJUZ CIE NIE LUBIE ZA TO.
JAK MI USMIERCISZ JULKE TO NAWET KOMENTARZA POD EPILOGIEM NIE DOSTANIESZ ODE MNIE. ZOBACZYSZ.:*
Błagam napisz coś w końcu bo ja tu nie wytrzymuje! Pozdrawiam Zuzz :*
OdpowiedzUsuńWybaczcie mordki ale w te wakacje nie przypuszczałam że w swoim domu będę tylko tydzień...cały czas w rozjazdach... obiecuje że do piątku rozdział się pojawi :*
Usuń