piątek, 19 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 19

"Zawsze narzekamy, że życie jest
  takie krótkie, a zachowujemy
  się jakby nie miało końca"

- Niestety nie mam dobrych wieści.
- Jak to? Co się dzieje? Powie mi pan w końcu?
- Pani Julio, ma pani guza w mózgu. Do tego, ze zdjęcia wynika, że jest on nieoperacyjny ale to jest wstępna diagnoza, musimy panią poddać bardziej szczegółowym badaniom. - Słowa wypowiedziane przez lekarza nie dochodziły do mnie. To musiała być jakaś cholerna pomyłka!

- Ja nie mogę mieć raka! Słyszy pan! Ja mam 18 lat i całe życie! Do cholery jasnej, musiała to być jakaś pomyłka! - krzyczałam i płakałam jednocześnie. Nie mogłam uwierzyć w to czego się przed chwilą dowiedziałam. 
- Pani Julio ja zapewniam panią, że nie popełniono błędu. Teraz musimy sprawdzić czy aby na pewno guz jest nieoperacyjny. Proszę teraz iść do domu i zgłosić się do nas jutro z samego rana. - Popatrzyłam jeszcze tylko na lekarza i wybiegłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Kiedy Kamila zobaczyła mnie całą zapłakaną i roztrzęsioną od razu do mnie podbiegła. 
- Jezu Juliś co oni ci powiedzieli? Co się dzieje? - zapytała a ja wybuchłam jeszcze większym płaczem - mów do cholery- powiedziała zrozpaczona.
- Kama...ja...ja...mam raka mózgu - powiedziałam łkając - po minie Kamili widać było ze ta wiadomość nią mocno wstrząsnęła 
- Ale jak to? - zapytała ze łzami w oczach - Nie Julka to nie może być prawda! - Zaczęła krzyczeć Obie byłyśmy zrozpaczone. Kiedy Kamila trochę się uspokoiła postanowiłyśmy, że zawiezie mnie do domu. 


Kiedy dotarłyśmy do domu, nikogo jeszcze nie było, ani taty ani Marty. Zastanawiałam się jak on to przyjmie. Najpierw mama, teraz ja. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Kamy.
- Julka...wiesz, że musisz powiedzieć o tym Maćkowi.
- On się nie dowie - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Jak to się nie dowie?  Co ty pieprzysz?
- Normalnie. Nikt mu nic nie powie.
- Ale wiesz, że prędzej czy później on zauważy, że coś jest nie tak i wszystko się wyda - powiedziała dziewczyna
- Nie dowie się, bo z nim zerwę. - powiedziałam płacząc - nie chcę, żeby patrzał na mnie jak..jak ja...no wiesz... Doktor powiedział, że guz jest nieoperacyjny. On na to nie zasługuje.
- Ty też nie zasługujesz na to wszystko - powiedziała Kamila szeptem. Obie płakałyśmy strasznie długo. Przyjaciółka próbowała mnie jeszcze przekonać, że mam powiedzieć Muzajowi o tym wszystkim i że wszystko na pewno będzie dobrze. Ale słowa lekarza dla mnie zabrzmiały jak wyrok. Rak i to jeszcze nieoperacyjny. Moje szanse na przeżycie z mojej perspektywy były niemal równe zeru.  Siedziałyśmy przytulone do siebie na kanapie obie miałyśmy podpuchnięte i czerwone oczy od płaczu. W końcu zorientowałyśmy się, że w salonie stoi tata z Martą. Patrzeli na nas przestraszeni i zdziwieni. Ojciec pytał co się stało a ja szlochając opowiedziałam mu o wizycie u lekarza i jego diagnozie. Tata też nie skrywał emocji, ryczał jak małe dziecko. W oczach jego dziewczyny też na chwile zagościły łzy. Wszyscy mieliśmy na dzisiaj dość. Pod pretekstem zmęczenia wygoniłam Kamile do domu. Wiem, że to nie ładnie, ale widziałam jaka była wykończona, jej też przydał by się odpoczynek. Sama udałam się do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Długo myślałam o wszystkim. Słyszałam płacz taty i pocieszającą go Martę. Boże...czym ja sobie na to zasłużyłam.

Po śniadaniu tata zawiózł mnie do szpitala, chciał wziąć sobie wolne, ale nie pozwoliłam mu. Zadręczał by się tym wszystkim jeszcze bardziej. Kamila obiecała, że przed południowym treningiem chłopaków odwiedzi mnie razem z Kacprem. Po chwili zobaczyłam jak drzwi od sali się otwierają. Stała w nich wcześniej wymieniona dwójka. Kamila od razu do mnie podbiegła.
- Jejku kochana jak się czujesz? - a ja tylko wzruszyłam ramionami
- Julson, przykro mi na prawdę - odezwał się Piechu
- Nie potrzebnie, nie przejmuj się - opowiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć ale na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas.
- Mam do ciebie Kacper prośbę, przekaż ten list Maćkowi
- Julka...
- Nie Kacper, podjęłam decyzję i Maciek się o niczym nie dowie. Proszę was, powiedzcie mu, że wyjechałam na wymianę do jakiejś innej szkoły i że to była dla mnie szansa. - Popatrzyłam na nich, ale żadne się nie odezwało. - Proszę was - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Dobrze.


                                                                       ~*~
No to ten teges... Oddaje kolejny w wasze łapki! :D Tylko nie bijcie! Wiem jestem straszna ale cóż, bywa :>
A z innej beczki, nasze chłopaki przegrały z USA, ale nie martwimy się! Orzełki dokopią im następnym razem ! :D









2 komentarze:

  1. Proszę nie uśmiercaj jej<3 kiedy można spodziewać się następnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak się wszystko ułoży :D Nie wiem jeszcze jaki będzie epilog bo mam 2 pomysły xd Myślę, że następny powinien pojawić się w czwartek :>

      Usuń