poniedziałek, 26 stycznia 2015
ROZDZIAŁ 1
"Sami wybieramy. Idziemy na dno albo nie"
Obudziłam się w moim nowym pokoju. Jako ,że jutro miał być początek roku szkolnego dzisiaj postanowiłam zrobić
sobie dzień a`al Julka. Szybko poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie szybki zimny prysznic ,który postawił mnie na nogi.
Zrobiłam delikatny makijaż taki jak zawsze miałam w zwyczaju i składał się on z tuszu do rzęs i błyszczyka. Nigdy nie lubiałam się mocno malować ,a dziewczyny tak zwane"plastiki" irytowały mnie tymi tapetami na twarzy. Szybko się ubrałam w szorty i sweterek z dużymi oczkami jako,
że była końcówka lata pasował idealnie. Gdy zeszłam na dół tata już siedział w fotelu czytając gazetę i sącząc poranną kawę.
- Dzień dobry tatusiu - podbiegłam do ojca i dałam mu całusa w policzek.
- Dzień dobry kochanie. Jak się spało?
- Wyśmienicie - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.
- Tato - krzyknęłam robiąc kanaki - dał byś mi trochę pieniędzy? Poszłą bym może do galerii potem
trochę zwiedzić miasto?
- Jasne skarbie tylko wróć do domu o 20:00 wiesz ,że jutro masz pierwszy dzień w szkole.
- Dobrze tato.
Ojciec dał mi pieniądze, szybko się z nim pożegnałam i pobiegłam na przystanek autobusowy.
Dobrze się złożyło gdyż autobus mialam za 5 minut. Gdy ten przyjechał szybko weszłam do środka i zakupiłam bilet.Usiadłam na miejsce wpatrując się za okno. Bełchatów tak bardzo różnił się od Jastrzębia...Gdy Autobus dojechał na wyznaczone miejsce w pośpiechu z niego wyszłam i udałamsię pod galerię.Weszłam do mojego ulubionego sklepu "sinsay" od razu zaczęłam szukać jakiś fajnych ubrań. Mając już nie mały stosik
odzieży udałam się do przymieżalni i zaczęłam nakładać na siebie rużnego rodzaju koszulki ,spodnie ,koszule niestety nic nie wpadło mi w oko. Zrezygnowana przymieżyłam sukienkę którą postanowiłam sobie zpostawić na koniec. Była kremowa, bez ramiączek i kończąca się w połowie uda. górę miła z koronki a uroku dodawała kremowa kokardka w tali.
Skromnie powiem ,że wyglądałam w niej nieziemsko. Od razu udałam się do kasy ,żeby kupić to cudo. Wychodząc ze sklepu wpadła na mnie nie zbyt niska blondynka miała około 173 centymetry wzrostu i była mniej więcej w moim wieku.
- Przepraszam nie zauważyłam cię - powiedziała blondynka podnosząc się z ziemi na którą obydwie upadłyśmy.
- Nic się nie stało. Wszystko okej? - spytałam uśmiechnięta.
- Tak w pożądku - blondynka odwzajemniła uśmiech
- Kamila jestem
- Julka
- Wiesz może pójdziemy na ciacho wynagrodzę ci ten nie fortunny upadek.
- Czemu nie
- W pożadku to chodź na dole w knajpce mają niesamowite ptysie - zakończyła swoją wypowiedź i udałyśmy się do wcześniej wskazanej przez Kamile kawiarenki. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Ni stąd ni z owąd zapytała
- Wiesz mieszkam w Bełchatowie od urodzenia i jakoś cię nie kojarze.. z jakiej dzielnicy jesteś? - spytała jasnowłosa.
- Nie możesz mnie kojarzyć. Do Bełchatowa przeprowadziłam się dopiero wczoraj.
- AAA no widzisz - uśmiechnęła się - może wy dam ci się wścipska ale do jakiej szkoły będziesz chodzić?
- Zespół szkół nr.8 Liceum klasa 2d profil bio-chem - zakończyłam swoją wypowiedź a Kamila wybuchła niepochamowanym
śmiechem.- Powiedziałam coś zabawnego? - spytałam gdyż zdiwiła mnie jej reakcja.
- Nie...ale wiesz ,że dokładnie będziesz chodzić do mojej szkoły i do tej samej klasy co ja?
- Teraz już wiem - Ja również sie zaśmiałam - to teraz znając kogoś na pewno będzie mi raźniej.
- Damy radę nie będzie tak źle jak się wydaje.
Reszetę popołudnia spedziłyśmy na rozmowie o jutrzejszym pierwszym dniu w szkole, jak i innych głupich rzeczach. Śmiałyśmy się praktycznie cały czas i niezdziwiła bym się gdyby nas już nie chcieli więcej wpuścić do tej kafejki. Około godziny 20:30 rozdzwonił się mój telefon na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojego taty- o cholera - powiedziałam.
Porozmiawiałam z tatą wyjaśniłam dlaczego mnie jeszcze nie ma w domu i o i obiecałam wrócić jak najszybciej. W skrócien opowiedziałam wszystko Kamili a ta obiecała mnie odprowadzić na autobus. 15 minut później stałyśmy na przystanku i czekałyśmy na mój autobus. Gdy on podjechał szybko się pożegnałyśmy i wsiadłam do środka. Dojechawszy na miejsce wysiadłam i szybkim krokiem poszłam do domu. Wleciałam do przedpokoju dosłownie jak burza. Przeprosiałam tatę za spóźnienie i poszłam do siebie. Sprawdziłam jeszcze facebooka i pocztę a następnie poszłam się umyć. Gdy skończyłam wyszłam ubrana w pidżamę z misiem puchatkiem i poszłam do mojego małego królestwa. Nie mogłam zasnąć przewrcałam się z boku na bok zegarek na komódce wskazywał 01:27. Wstałam z łóżka i wzięłam album ze zdjęciami.
Oglądając moje zdjęcia i Kuby po prostu się rozpłakałam. Wybuchałam! Łzy leciały mi i nie potrafiłam ich powstrzymać.
A w głowie krążyły myśli... "Dlaczego akurat on ,czym on zawinił" Zmęcona płaczem i z bolącą głową w końcu zasnęłam.
~*~
No i jest jedyneczka. Co o tym sądzicie? Akcja zaczyna się powoli rozkręcać. W następnym rozdziale zamierzam dać wątek z pewnym siatkarzem :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział super ;D świetny no i całość i wgl ;) mam nadzieje, ze poradzi sobie jakos w nowej szkole i wszystko bedzie okej, jak juz kogoś zna, to nie jest tak zle ;D no i czekam na tego siatkarza!!! <3 pozdrawiam, nie moge sie doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa:) i cieszę się, że się podoba! :D
UsuńRównież pozdrawiam c;