ROZDZIAŁ 2
"Niesprawiedliwości losu nie da się wyeliminować;
trzeba się pokornie poddać i mieć po prostu nadzieję,
że kiedyś nadejdą lepsze czasy"
Gdy się rano obudziłam zegarek wskazywał 6:56. Nie chciałam się spóźnić już w 1 dniu do nowej skoły. Mimo iż dzisiaj jest tylko akademia to ważne jest pierwsze wrażenie. Wyciągnęłam z szafy czarną spódnice do połowy ud z podwyższony stanem a do tego białą koszule, czarne szpilki i marynarkę w tym samym kolrze. Poszłam do łazienki gdy zobaczyłam swoje odbicie przeraziłam się. Opuchnięte oczy i podkrążone od płaczu, blada cera. Krótko mówiąc wyglądałam fatalnie. Wzięłam zimny prysznic i chociaż tego nie lubię zrobiłam troszeczkę mocniejszy makijaż niż zawsze aby ukryć zmęczenie po nieprzespanej i przepłakanej nocy. Ubrałam się we wcześniej przygotowany zestaw a włosy zaplotłam w kłosa a później zrobiłam z nich koka. Efekt był całkiem nie zły. Gdy zeszłam na dół taty już nie było a na stole leżała karteczka.
"Musiałem wcześniej wyjść do pracy. Nie wychodź z domu bez śniadania. Wiem ,że sobie poradzisz w nowej szkole.
Powodzenia choć myślę ,że nie będzie ci potrzebne!
KOCHAM CIĘ TATA
PS.Późno dzisiaj wrócę, nie czekaj na mnie. BUZIAKI :**"
Zrobiałam śniadanie choć i tak nie umiałam nic przełknąć więc wypiłam tylko kawę. I wyszłam z domu, ruszyłam w kierunku przystanku na którym umówiłam się z Kamilą. Gdy doszłam na miejsce ta już na mnie czekała. Miała na sobie sukienkę do połowy ud w kolorze nude na to beżową marynarkę i czarne szpilki, włosy miała lekko pofalowane. Muszę przyznać,
że obie wyglądałyśmy fenomenalnie. Gdy mnie zauważyłą od razu do mnie podbiegła.
- Cześć Julka
- Cześć Kama - odpowiedziałam jej.
- Słuchaj mam dla ciebie niespodziankę! Mówię ci na 100% ci się spodoba!
- Niespodziankię?!
- No przecież mówię
- No to mów co to za niespodzianka - muszę przyznać, że byałąm bardzo ciekawa jaką niespodziankę ma dla mnie Kamila.
- Ty chyba nie wiesz na czym polega niespodzianka - odpowaiedziała lekko już zdenerwowana dziewczyna - Niespodzianka znaczy,
że to ma być z zaskoczenia tak? Więc cie nie powiem co to będzie a szczęgółów dowiesz się później.
- Dobrze już o nic nie pytam - zaśmiałam się.
W tej chwili podjechał nasz autobus a my szybko do niego wsiadłyśmy i kupiłyśmy dwa bilety. Całą drogę z Kamą rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się na przemian. Gdy dojechałyśmy na miejsce wyszłyśmy z pojazdu i poszłyśmy do szkoły. Wchodząc zauważyłam grupkę ludzi podchodzących do nas. Kamila szybko mi wyjaśniła, że to są osoby z naszej klasy i podeszła się do nich przywitać.
Ja dalej stałam w tym samym miejscu a gdy ta przywołała mnie gestem ręki nieśmiało do nich podeszłam.
- To jest Julia. Będzie z nami chodziła do klasy. Julia to jest nasza klasa. I wymieniła każde go z imienia. Również się z nimi przywitałam. Na pierwszy rzut oka klasa wydje się bardzo fajną i zgraną grupą i wydaje mi się, że z niektórymi osobami mogła bym się nawet zaprzyjaźnić. Po krótkiej rozmowie i tak jak się spodziewałam standardowych pytaniach typu "skąd jesteś?" , "dlaczego ten profil?" , "dlaczego się przeprowadziłaś?" i tym podobnych poszliśmy na salę gmnastyczną gdzie dyrektor szkoły wygłosił przemowe takie " pierdolenie trzy po trzy" jak ja to nazywam.
Mówił, że się cieszy widząc nas po wakacjach ma nadzieje iż będziemy się dobrze uczyć i takie tam jeszcze...Potem mieliśmy spotkanie z wychowawcami w klasach. Pan Świerdczak, bo tak miał na nazwisko mój nowy wychowawca jeszcze raz mnie wszystkim przedstawił a potem podał nam plan lekcji. Chwilkę jeszcze z nim porozmawialiśmy aż ten
stwierdził ,że nie będzie nas dłużej trzymał i żebyśmy kożystali z ostatniego wolnego dnia bo potem czeka nas charówa. Spodobał mi się nowy wychowawca bardzo konkretny i sympatyczny człowiek. Gdy wyszliśmy ze szkoły w raz z Kamą pożegnałyśmy się z wszystkimi i poszłyśmy w swoją stronę nagle Kama zaczęła temat niespodzianki.
- No więc wracając do niespodzianki, nie ubieraj się zbyt lelegancko. Dziwnie by to wyglądało w miejscu do którego idziemy.
- Kamila no... nie bądź taka powiedz mi gdzie idziemy bo dużo mi nie pomogłaś mówiąc, że mam się nie ubierać elegancko.
- No to moja kochana najlepiej jakieś jeansy, trampki, koszulka, bluza jakaś i to tyle ile mogę ci powiedzieć. - uśmiechnęła się szyderczo i dalej zaczęła ciągnąć swój wywód. - więc jest teraz godzina 13:51 dokładnie o 16:00 spotykamy
się na przystanku. Już się nie mogę doczekać twojej reakcji.
- No dobra Kama to do zobaczenia o 16:00 pa pa - pożegnałam się z nią i poszłam do domu. Gdy przekroczyłąm furtkę, od razu zdjęłam buty - Ostatni raz w nich wychodzę głupie buty - strasznie mnie obtarły i nie byłam przyzwyczajona do długiego chodzenia w szpilkach. gdy weszłam do domu zrobiłam sobie na szybko zupkę chińską i poszłam się przebrać. Założyłąm na siebie to co mówiła Kama i poszłam jeszcze na chwilę na dół pooglądać telewizję. Skakałam tak po kanałach
dopóki na zegarze nie wybiła 15:40 wtedy zaczęłam się zbierać. Zabrałam ze sobą 20 złotych na wszelki wypadek, telefon
i klucze od domu. Wszystko wpakowałam do torebki i wyszłam. Tak jak rano na przystanku Kama już na mnie czekała gdy do
iej podeszłam podjechał nasz autobus. Przez całą drogę dziewczyna nie odezwałą się do mnie ani słowem. Gdy zobaczyłam
gdzie zatrzymuję się nasz autobus oczy momentalnie mi się zaszkliły. Wysiadłyśmy a Kamila zaczęła iść w kierunku hali Energia.
- Kamila, gdzie my idziemy ?! - Zapytałam już lekko drżącym głosem
- No jak to gdzie na mecz idziemy Skra dzisiaj gra z ZAKSą - wyjaśniła
- Kama ja tam nie idę!! Nie ma takiej możliwości słyszysz?! NIE MA! -zaczęłam krzyczeć i płakać jednocześnie.
Dziewczyna nieco zdziwiona moim zachowaniem podeszła i poprostu mnie przytuliła.
- Julka nie płacz! Co się dzieje?
- Kamila ja nie mogę, nie potrafię tam iść, nie chcę...
- Ale Jula dla czego proszę powiedz mi proszę !
- Dobrze... o której zaczyna się mecz ?
- Za pół godziny.
- Dobrze więc chodź - usiadłyśmy na ławeczkę i zaczęłam jej opowiadać - proszę cię tylko mi nie przerywaj - dziewczyna
tylko kiwnęła głąwą na znak potwierdzenia i nakazała mówić dalej - Więc kiedy jeszcze mieszkałam w Jastrzębiu grałam
w siatkówkę. Niestety po niefortunnym upadku miałam poważne problemy z kolanem. Nie chciałam już grać mimo ,że to było całe moje życie. Bałam się iż to się może powtórzyć. W tedy na jednym z meczów poznałam Kubę. Kubę Popiwczaka. Jestem pewna, że go znasz bo z tego co widzę interesujesz się siatkówką. No ale mniejsza z tym. Gdy mecz się skończył z przyjaciółka czekałam pod chalą gdyż nieopodal był przystanek a autobus miałyśmy dopiero za jakiś czas a ,że z nas
lenie to wiadomo...-uśmiechnęłam się nikle- Usiadłyśmy pod drzwiami hali i rozmawiałyśmy, wtedy Kuba wybiegł z hali i potknął się o moje nogi. Tak się poznaliśmy. Chodziliśmy razem na kawę, spacery, sms-owaliśmy. Po prostu się w sobie zakochaliśmy. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. On mnie namówił ,żebym wrociła do siatkówki, dzięki niemu znów grałam. Pewnego dnia on miał mecz w Jastrzębiu a ja miałam z nim jechać, ale nieco mi się trening przedłużył i powiedziałam mu, że pojadę autobusem. Jak powiedziałam tak zrobiłam. Kiedy jednak jechaliśmy był korek gdyż był wypadek. W radiu już o tym mówili. Kierowca autobusu podgłośnił audycję. Gdy usłyszłam, że w jednym z samochodów jechał Mateusz Malinowski z Kubą nogi się pode mną ugięły. Potem powiedzieli, że jeden z nich w ciężkim stanie został
przewieziony do szpitala a 2 zmarł na miejscu. Tym pierwszym okazał się Mateusz. Gdy to usłyszłam zaczęłam płakać, wybiegłam z autobusu i podbiegłam do miejsca wypadku. Policjanci nie chcieli mnie tam przepuścić. Lekarze z tamtąd podali mi leki uspokajające i zadzwoniłam do taty. Długo się nie mogłam pogodzić z jego śmiercią. Rzuciałam siatkówkę i wszystko
co z nią związane bo przypominała mi jego. Gdy tata dostal propozycje przeniesienia się gdyż jego firma otworzyła swiją filię w Bełchatowie od razu się zgodziłam. A resztę już znasz.- i znów uroniłam łzę.
- Julka ja nie wiedziałam ja cię na prawdę bardzo przepraszam. Nie wiem co powiedzieć.
- Spokojnie wiem ,że nie chciałaś źle.
- Przepraszam! Możemy teraz stąd iść. Wiem, że cię to boli i nadal będzie, ale nie możesz zamykać się na ludzi i świat. Nie znałam Kuby ale na pewno by chciał abyś była szczęśliwa. Czy tego chcesz czy nie ludzie nawet nie świadomie będą mówili rzeczy, które będą ci o nim przypominać. Nie chcę cię do niczego zmuszać, na prawdę, ale uważam że powinnaś sprubować przynajmniej tam wejść. To jak będzie?
- Może i masz rację. - powiedziałam niepewnie. I zapadła pomiędzy nami cisza, którą po chwili postanowiłam przerwać - Dobra Kama.. idziemy. Zawsze będę go pamiętać i zawsze będzie w moim sercu ale postaram się żyć normalnie. Dla niego i za nas oboje. Dziękuję ci.
- Za co? - Zapytała zdziwiona
- Za te słowa. Dały mi dużo do myślenia. - Na co dziewczyna się tylko uśmiechnęła i mnie przytuliła.
- Chodźmy już bo się zaraz zaczyna- odparła po chwili.
Gdy stanęłyśmy przed wejściem Kama zapytała mnie - Gotowa?
- Nie. - Odparłam zgodnie z prawdą - Ale bardziej już nie będę.
~*~
Mamy nr. 2 jak wam się podoba ? Czekam na opinie. Wątek siatkarza już jest.Nastepnym razem
siatkarz też będzie i tu zaczne się już właściwa historia :)
środa, 28 stycznia 2015
poniedziałek, 26 stycznia 2015
ROZDZIAŁ 1
"Sami wybieramy. Idziemy na dno albo nie"
Obudziłam się w moim nowym pokoju. Jako ,że jutro miał być początek roku szkolnego dzisiaj postanowiłam zrobić
sobie dzień a`al Julka. Szybko poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie szybki zimny prysznic ,który postawił mnie na nogi.
Zrobiłam delikatny makijaż taki jak zawsze miałam w zwyczaju i składał się on z tuszu do rzęs i błyszczyka. Nigdy nie lubiałam się mocno malować ,a dziewczyny tak zwane"plastiki" irytowały mnie tymi tapetami na twarzy. Szybko się ubrałam w szorty i sweterek z dużymi oczkami jako,
że była końcówka lata pasował idealnie. Gdy zeszłam na dół tata już siedział w fotelu czytając gazetę i sącząc poranną kawę.
- Dzień dobry tatusiu - podbiegłam do ojca i dałam mu całusa w policzek.
- Dzień dobry kochanie. Jak się spało?
- Wyśmienicie - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.
- Tato - krzyknęłam robiąc kanaki - dał byś mi trochę pieniędzy? Poszłą bym może do galerii potem
trochę zwiedzić miasto?
- Jasne skarbie tylko wróć do domu o 20:00 wiesz ,że jutro masz pierwszy dzień w szkole.
- Dobrze tato.
Ojciec dał mi pieniądze, szybko się z nim pożegnałam i pobiegłam na przystanek autobusowy.
Dobrze się złożyło gdyż autobus mialam za 5 minut. Gdy ten przyjechał szybko weszłam do środka i zakupiłam bilet.Usiadłam na miejsce wpatrując się za okno. Bełchatów tak bardzo różnił się od Jastrzębia...Gdy Autobus dojechał na wyznaczone miejsce w pośpiechu z niego wyszłam i udałamsię pod galerię.Weszłam do mojego ulubionego sklepu "sinsay" od razu zaczęłam szukać jakiś fajnych ubrań. Mając już nie mały stosik
odzieży udałam się do przymieżalni i zaczęłam nakładać na siebie rużnego rodzaju koszulki ,spodnie ,koszule niestety nic nie wpadło mi w oko. Zrezygnowana przymieżyłam sukienkę którą postanowiłam sobie zpostawić na koniec. Była kremowa, bez ramiączek i kończąca się w połowie uda. górę miła z koronki a uroku dodawała kremowa kokardka w tali.
Skromnie powiem ,że wyglądałam w niej nieziemsko. Od razu udałam się do kasy ,żeby kupić to cudo. Wychodząc ze sklepu wpadła na mnie nie zbyt niska blondynka miała około 173 centymetry wzrostu i była mniej więcej w moim wieku.
- Przepraszam nie zauważyłam cię - powiedziała blondynka podnosząc się z ziemi na którą obydwie upadłyśmy.
- Nic się nie stało. Wszystko okej? - spytałam uśmiechnięta.
- Tak w pożądku - blondynka odwzajemniła uśmiech
- Kamila jestem
- Julka
- Wiesz może pójdziemy na ciacho wynagrodzę ci ten nie fortunny upadek.
- Czemu nie
- W pożadku to chodź na dole w knajpce mają niesamowite ptysie - zakończyła swoją wypowiedź i udałyśmy się do wcześniej wskazanej przez Kamile kawiarenki. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Ni stąd ni z owąd zapytała
- Wiesz mieszkam w Bełchatowie od urodzenia i jakoś cię nie kojarze.. z jakiej dzielnicy jesteś? - spytała jasnowłosa.
- Nie możesz mnie kojarzyć. Do Bełchatowa przeprowadziłam się dopiero wczoraj.
- AAA no widzisz - uśmiechnęła się - może wy dam ci się wścipska ale do jakiej szkoły będziesz chodzić?
- Zespół szkół nr.8 Liceum klasa 2d profil bio-chem - zakończyłam swoją wypowiedź a Kamila wybuchła niepochamowanym
śmiechem.- Powiedziałam coś zabawnego? - spytałam gdyż zdiwiła mnie jej reakcja.
- Nie...ale wiesz ,że dokładnie będziesz chodzić do mojej szkoły i do tej samej klasy co ja?
- Teraz już wiem - Ja również sie zaśmiałam - to teraz znając kogoś na pewno będzie mi raźniej.
- Damy radę nie będzie tak źle jak się wydaje.
Reszetę popołudnia spedziłyśmy na rozmowie o jutrzejszym pierwszym dniu w szkole, jak i innych głupich rzeczach. Śmiałyśmy się praktycznie cały czas i niezdziwiła bym się gdyby nas już nie chcieli więcej wpuścić do tej kafejki. Około godziny 20:30 rozdzwonił się mój telefon na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie mojego taty- o cholera - powiedziałam.
Porozmiawiałam z tatą wyjaśniłam dlaczego mnie jeszcze nie ma w domu i o i obiecałam wrócić jak najszybciej. W skrócien opowiedziałam wszystko Kamili a ta obiecała mnie odprowadzić na autobus. 15 minut później stałyśmy na przystanku i czekałyśmy na mój autobus. Gdy on podjechał szybko się pożegnałyśmy i wsiadłam do środka. Dojechawszy na miejsce wysiadłam i szybkim krokiem poszłam do domu. Wleciałam do przedpokoju dosłownie jak burza. Przeprosiałam tatę za spóźnienie i poszłam do siebie. Sprawdziłam jeszcze facebooka i pocztę a następnie poszłam się umyć. Gdy skończyłam wyszłam ubrana w pidżamę z misiem puchatkiem i poszłam do mojego małego królestwa. Nie mogłam zasnąć przewrcałam się z boku na bok zegarek na komódce wskazywał 01:27. Wstałam z łóżka i wzięłam album ze zdjęciami.
Oglądając moje zdjęcia i Kuby po prostu się rozpłakałam. Wybuchałam! Łzy leciały mi i nie potrafiłam ich powstrzymać.
A w głowie krążyły myśli... "Dlaczego akurat on ,czym on zawinił" Zmęcona płaczem i z bolącą głową w końcu zasnęłam.
~*~
No i jest jedyneczka. Co o tym sądzicie? Akcja zaczyna się powoli rozkręcać. W następnym rozdziale zamierzam dać wątek z pewnym siatkarzem :).
wtorek, 20 stycznia 2015
PROLOG
-Julka!-Krzyknął nieco zniecierpliwiony tata - spakowałaś się już?!
-Jestem prawie gotowa-Krzyknęłam zapinając walizkę.
"Więc to już dzisiaj" pomyślałam ,dzisiaj opuszczam miejsce w którym się wychowałam. Ale może to i lepiej.
W końcu to tu przeżyłam te najgorsze chwile w moim życiu.To tu straciałm wszystko co najcenniejsze.
Zaczynam wszystko od nowa z dala od miejsca gdzie wszystko się zaczęło i zarazem skończyło. Już dzisiaj opuszczałam Jastrzębie. Z jednej strony chciałam jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co tu się wydarzyło, a z drugiej żyć tymi dobrymi chwilami. Ktoś powiedział mi kiedyś, że chwile są ulotne jak ulotki, i muszę się z tym zgodzić.W końcu zabrałam się za znoszenie ostatnich walizek i pódeł z mojego pokoju.
- I jak córciu? Wszystko w pożądku? - Zpaytał za troskanytata. Na co ja tylko skinęlam głąwą i rzuciłam ciche - Jedźmy.
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Ostatni raz popatrzałam na swój stary dom, ogród ,huśtawkę którą zbudował dla mnie tata gdy byłam jeszcze małym dzieckiem.
Gdy dom znikł mi już z oczu włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam ulubioną piosenkę zespołu Within Temptation-"Lost". Lubiałam ją dla tego ,że doskonale oddawała
to jak się czułam przez ostatnie miesiące. Oparłam głowę o szybe i przyglądałam się szybko zmieniającym się
obrazkom za oknem. Byłam tak strasznie wykończona tym dniem mimo iż była dopiero 13:00 ,że nie wiedzieć kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
-Julka obudź się ,jesteśmy już na miejscu-usłyszałam głos taty. Przetarłam oczy i zobaczyłam jak ojciec wjeżdża na podjazd naszego domu. Wprawdzie widziałam zdjęcia i plany mojego nowego miejsca zamieszkania ale to nie to samo co zobaczyć je na własne oczy. Dom byłpiękny! Pomalowany był na lekko żółtawy kolor,
do drzwi wejściowych prowadziła alejka ze starannie ułożonej kostki. Dwa filary podtrzymywały zadaszenie nad drzwiami a plac wokoło był ogromny. Nie mogłam wyjść z zachwytu i uwierzyć ,że to mój nowy dom.
- To naprawdę nasz dom? - spytałąm ojca a ten tylko uśmiechnął się i dodał
- hahaha.- zaśmiał się- cieszę się, że ci się podoba. Idź zobacz jak jest w środku-powiedział i zaparkował w garażu.
Szybko wystadłam z samochodu i poiegłam w strone wrót do mieszkania.
- Łap! - krzyknął tata i rzucił w moją stronę pęk kluczy. Szybko odszukałam ten właściwy
i weszłam do środka a tam czekało mnie jeszcze większe zaskoczenie. Zaczęłam biegać po całym dole
i oglądać wszystko dokładnie. Ojciec widząc moje zachowanie zaśmiał się pod nosem i spytał
- To co podoba się? - a ja tylko podbiegłam do niego i przytuliłam.
- Kocham cię tato!
- Ja ciebie też. A teraz idź i zobacz swój pokój. Weszłam po schodach i skierowałam się do ostatnich drzwi na prawo. Kiedy je otworzyłam po prostu zamarłam. Ściany były turkusowo-białe. Po prawej stronie stało również białe łóżko na w prost komoda tego samego koloru, po lewej stronie od łóżka wielka szafa. Obok szafy było wielkie okno balkonowe a nieopodal stało biórko. Na ścianie nad łóżkiem widniał cytat "never stop dreaming".
Gdy już zobaczyłam każdy zakamarek mojego małego królestwa zeszłam na dół. Podeszłam do taty wnoszącego do domu
kartonowe pudła i dałam mu całusa w policzek.
- Jeszcze raz dziękuję - uśmiechnęłam się
- Oj nie dziękuj już tylko pomusz mi wnieść bagarze
-Tylko ubiorę buty - odparłam
Po godzinie 22 wszystko było wniesione i poukładane na swoje miejsce. Po tak męczącym dniu
wzięłam tylko pidżamę i poszłamwziąść prysznic gdy wyszłam poszłam pożegnać się z ojcem rzucając tylko - dobranoc -
a w odpowiedzi usłyszałam to samo. Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko. Zanim zasnęłam pomyślałam tylko
,że zaczynam swoje życie od nowa w Bełchatowie. I teraz już wszystko musi być dobrze. Obruciałam się na drugi bok i szybko zasnęłam.
~*~
No to mamy prolog. Jak wam się podoba? Proszę o szczerość w komentarzach!! Jest to moje pierwsze opowiadanie ...jeśli macie jakieś uwagi, rady czy co kolwiek będę wdzięczna
-Jestem prawie gotowa-Krzyknęłam zapinając walizkę.
"Więc to już dzisiaj" pomyślałam ,dzisiaj opuszczam miejsce w którym się wychowałam. Ale może to i lepiej.
W końcu to tu przeżyłam te najgorsze chwile w moim życiu.To tu straciałm wszystko co najcenniejsze.
Zaczynam wszystko od nowa z dala od miejsca gdzie wszystko się zaczęło i zarazem skończyło. Już dzisiaj opuszczałam Jastrzębie. Z jednej strony chciałam jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co tu się wydarzyło, a z drugiej żyć tymi dobrymi chwilami. Ktoś powiedział mi kiedyś, że chwile są ulotne jak ulotki, i muszę się z tym zgodzić.W końcu zabrałam się za znoszenie ostatnich walizek i pódeł z mojego pokoju.
- I jak córciu? Wszystko w pożądku? - Zpaytał za troskanytata. Na co ja tylko skinęlam głąwą i rzuciłam ciche - Jedźmy.
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Ostatni raz popatrzałam na swój stary dom, ogród ,huśtawkę którą zbudował dla mnie tata gdy byłam jeszcze małym dzieckiem.
Gdy dom znikł mi już z oczu włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam ulubioną piosenkę zespołu Within Temptation-"Lost". Lubiałam ją dla tego ,że doskonale oddawała
to jak się czułam przez ostatnie miesiące. Oparłam głowę o szybe i przyglądałam się szybko zmieniającym się
obrazkom za oknem. Byłam tak strasznie wykończona tym dniem mimo iż była dopiero 13:00 ,że nie wiedzieć kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
-Julka obudź się ,jesteśmy już na miejscu-usłyszałam głos taty. Przetarłam oczy i zobaczyłam jak ojciec wjeżdża na podjazd naszego domu. Wprawdzie widziałam zdjęcia i plany mojego nowego miejsca zamieszkania ale to nie to samo co zobaczyć je na własne oczy. Dom byłpiękny! Pomalowany był na lekko żółtawy kolor,
do drzwi wejściowych prowadziła alejka ze starannie ułożonej kostki. Dwa filary podtrzymywały zadaszenie nad drzwiami a plac wokoło był ogromny. Nie mogłam wyjść z zachwytu i uwierzyć ,że to mój nowy dom.
- To naprawdę nasz dom? - spytałąm ojca a ten tylko uśmiechnął się i dodał
- hahaha.- zaśmiał się- cieszę się, że ci się podoba. Idź zobacz jak jest w środku-powiedział i zaparkował w garażu.
Szybko wystadłam z samochodu i poiegłam w strone wrót do mieszkania.
- Łap! - krzyknął tata i rzucił w moją stronę pęk kluczy. Szybko odszukałam ten właściwy
i weszłam do środka a tam czekało mnie jeszcze większe zaskoczenie. Zaczęłam biegać po całym dole
i oglądać wszystko dokładnie. Ojciec widząc moje zachowanie zaśmiał się pod nosem i spytał
- To co podoba się? - a ja tylko podbiegłam do niego i przytuliłam.
- Kocham cię tato!
- Ja ciebie też. A teraz idź i zobacz swój pokój. Weszłam po schodach i skierowałam się do ostatnich drzwi na prawo. Kiedy je otworzyłam po prostu zamarłam. Ściany były turkusowo-białe. Po prawej stronie stało również białe łóżko na w prost komoda tego samego koloru, po lewej stronie od łóżka wielka szafa. Obok szafy było wielkie okno balkonowe a nieopodal stało biórko. Na ścianie nad łóżkiem widniał cytat "never stop dreaming".
Gdy już zobaczyłam każdy zakamarek mojego małego królestwa zeszłam na dół. Podeszłam do taty wnoszącego do domu
kartonowe pudła i dałam mu całusa w policzek.
- Jeszcze raz dziękuję - uśmiechnęłam się
- Oj nie dziękuj już tylko pomusz mi wnieść bagarze
-Tylko ubiorę buty - odparłam
Po godzinie 22 wszystko było wniesione i poukładane na swoje miejsce. Po tak męczącym dniu
wzięłam tylko pidżamę i poszłamwziąść prysznic gdy wyszłam poszłam pożegnać się z ojcem rzucając tylko - dobranoc -
a w odpowiedzi usłyszałam to samo. Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko. Zanim zasnęłam pomyślałam tylko
,że zaczynam swoje życie od nowa w Bełchatowie. I teraz już wszystko musi być dobrze. Obruciałam się na drugi bok i szybko zasnęłam.
~*~
No to mamy prolog. Jak wam się podoba? Proszę o szczerość w komentarzach!! Jest to moje pierwsze opowiadanie ...jeśli macie jakieś uwagi, rady czy co kolwiek będę wdzięczna
BOHATEROWIE
Maciej Muzaj
21-letni atakujący PGE Skry bełchatów. Najlepsi przyjaciele
Wojciech Włodarczyk i Kacper Piechocki
Wojciech Włodarczyk:
24 letni przyjmujący PGE Skry Bełchatów. Przyjaciele
Maciej Muzaj i Kacper Piechocki.
Kacper Piechocki
19 latek grający na pozycji libero w bełchatowskim klubie.
Przyjaciele:
Maciej Muzaj i Wojciech Włodarczyk
Julia Kruszewska
17 właściwie już 18- latka. Mieszka z ojcem, jej matka umarła pare lat temu.
Młoda dziewczyna pokonująca wiele przeciwności losu. Na ogół uśmiechnięta optymistka
nie lubiąca zadręczać ludzi własnymi problemami. Kocha siatkówkę. Przyjaźni się z Kamilą.
Kamila Michalik
Rówieśniczka i przyjaciółka Julii. Również interesuje się siatkówką! Szalona, radosna blondynka
umiejąca walczyć o własne zdanie.
Informacja!
Blog o tematyce siatkarskiej. Dopiero zaczynam moją "przygodę" z blogowaniem
więc proszę o wyrozumiałość. Rozdziały będą się pojawiać około co 5 dni. Życzę miłego czytania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)