poniedziałek, 12 października 2015

EPILOG

Wszyscy stoją na cmentarzu ubrani na czarno. Tata stara się być silny, ale w głębi serca płacze jak małe dziecko. Dobrze, że jest przy nim Marta, kobieta stara się go jakoś pocieszyć i być przy nim. Maciek. Boże Maciek. On nie kryje się z niczym, jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Od czasu mojej śmierci, ani razu nie pojawił się na treningu. Nie rozmawia z nikim, jedynymi osobami, z którymi  zamieni parę zdań są Kamila i Kacper. Stoję koło niego, ale on mnie nie widzi. Przejeżdżam dłonie po jego policzku a on odruchowo łapie się za niego. Nie mogę uwierzyć, że mnie nie widzi, nie czuje. Stoję wpatrzona w niego jak w obrazek, obserwuję każdy jego ruch.
- O tu jesteś! – z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos (?) Odwróciłam szybko głowę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Kuby.
- Kuba? Ale…
- No chodź bo się spóźnimy! – powiedział przejęty
- Gdzie?
- No jak to gdzie? – zapytał – na mecz! Przecież nie opuściłaś, żadnego mojego meczu!
- Ale, ja nie mogę ich zostawić! Nie mogę zostawić JEGO… - powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Spokojnie, na razie jest zrozpaczony, ale pomogą mu Kamila i Kacper. Pozna kogoś i będzie szczęśliwy, ale nigdy nie zapomni o tobie. W każdą rocznice, święto, będzie cię odwiedzał.
- Ale skąd ty to wiesz?- zapytałam zdziwiona
- Wiem, chodź idziemy, nie chcemy się spóźnić prawda? – pokiwałam tylko twierdząco głową ostatni raz rzuciłam spojrzenia na Tatę, Martę, Kamilę, Kacpra no i JEGO. Pocałowałam go ten ostatni raz i ruszyłam za Popiwczakiem.

- Spokojnie mała, Miłość pomoże mu powstać, tak jak kiedyś pomogła tobie. – uśmiechnął się tylko i pobiegliśmy na halę, żeby nie spóźnić się na niebiański mecz. 


                                                                 ~*~
To już koniec historii Julki i Maćka. Przepraszam za każdy błąd, brak przecinka, za każdy spóźniony rozdział. Ta historia to moje pierwsze opowiadanie i strasznie się do niego przywiązałam, wiem, że nie było ono może mistrzostwem świata, ale to jest moje pierwsze "dziecko" :) i strasznie sie do niego przywiązałam. Dziękuję wam mordki za każdy komentarz, wyświetlenie, za to że byliście, czytaliście!!!
Nie jestem dobra w takich zakończeniach...W każdym razie DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!!! :*

Zapraszam tu!!:D straceni przez los, uratowani przez serce

2 komentarze:

  1. GIN! JAK MOGLAS JA USMIERCIC? :/
    BIEDNY MACIUS :C
    CHOCIAZ SA PLUSY...
    TO JA BEDE TA, KTORA POMOZE MU POWSTAC. Ha! NAPISZ O MNIE HISTORIĘ H AHAHAHAH XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha może kiedyś? Na razie mam przestój... i brak czasu :(
      I bardzo dziękuję za komentarz :D

      Usuń